Sprawdzałeś pąki, czy tylko łozę? Jeżeli tylko łozę, bo to można jedynie sprawdzić przy cięciu, to musisz wiedzieć, że pąki są bardziej wrażliwe na uszkodzenia mrozowe.
W skrajnym przypadku pąki i łoza mogą być ok a potem będzie niemiła niespodzianka. Jeśli przemarzną korzenie a one są najwrażliwcze to krzew na wiosnę ruszy a potem zwiędną latorośle i koniec. Ale to jest najczarniejszy scenariusz.
Jeśli przetniesz jakiś zbędny odcinek łozy i w przekroju jest zielone to znaczy, że jest dobrze. Ale łoza ma największą wytrzymałość na mróz zatem trzeba sprawdzić pąki. Jeśli w przekroju nie są czarne a zielone znaczy żyją. I to właściwie powinno wystarczyć do stwierdzenia, że krzew dobrze przezimował. Może w skrajnych przypadkach przemarznąć system korzeniowy bo on jest najbardziej wrażliwy. Zdarza się to jednak rzadko przy zbyt płytkim posadzeniu lub zdjęciu ziemi wokół sadzonki do zrobienia kopczyka i to wszystko przy sporych mrozach.
Moje zaczynające właśnie piąty sezon krzewy po wczorajszym przycięciu:
- Aron przycięty na podwójnego Guyota, z czopkiem zastępczym (słabo widocznym na zdjęciu)
- Kodrianka na sznur skośny, cztery łozy po ok. 6-8 pączków, zostawiłem też czopek zastępczy.
- Eszter na dwie długie łozy. Cieszę się, że wyrósł ładny wilczek blisko pnia, bo pozwoli mi powstrzymać uciekanie krzewu w prawo. Zrobię z niego ramię pod sznur skośny w przyszłym sezonie
"Tylko ten bez szkody rozmawia, kto umie milczeć" - Tomasz a'Kempis
Ohajo pisze:Moje zaczynające właśnie piąty sezon krzewy po wczorajszym przycięciu:
- Aron przycięty na podwójnego Guyota, z czopkiem zastępczym (słabo widocznym na zdjęciu)
- Kodrianka na sznur skośny, cztery łozy po ok. 6-8 pączków, zostawiłem też czopek zastępczy.
- Eszter na dwie długie łozy. Cieszę się, że wyrósł ładny wilczek blisko pnia, bo pozwoli mi powstrzymać uciekanie krzewu w prawo. Zrobię z niego ramię pod sznur skośny w przyszłym sezonie
Ja zostawiam sznur poziomy, czy skośny na wiele lat
Z tych czopków zastępczych chcesz odnowić, czy zmienić formę ?
Nie mam co do nich żadnych planów i tak na dobrą sprawę mógłbym je wyciąć na gładko. Zobaczę najpierw, czy pąki na łozach nie przemarzły i jeżeli ładnie będą się budziły, czopki usunę.
"Tylko ten bez szkody rozmawia, kto umie milczeć" - Tomasz a'Kempis
Cześć.
Mam pewien problem i pytanie związane z winogronami.
Otóż przez ostatnich około 5 lat miałem pod ogrodzeniem z siatki posadzone winogrona, odmian nazw nie pamiętam, które ładnie sobie rosły, przycinałem je itd., owoce były fajne jedne większe jedne mniejsze bardzo słodkie.
Za tym grodzeniem do zeszłego roku było pusto, plac, nic, także słońce ładnie oświecało mi roślinki praktycznie przez cały dzień od rana do wieczora otaczając je z każdej strony.
To się niestety zmieniło.
W zeszłym roku wjechał na tą działkę deweloper i wybudował na tym placu budynki i ogrodził się płotem betonowym.
Ogrodził się także wzdłuż mojej siatki, odsuwając się od niej tym płotem betonowym o jakieś 30cm wgłąb swojej działki.
Kwestia tego, po co to zrobił, to już inna sprawa, pewnie kwestie prywatności przyszłych mieszkańców itd, ale tym zabiegiem zmniejszył sobie powierzchnię użytkową i jednocześnie odciął moim winogronom słońce od połowy dnia.
Płot ten ma jakieś 1,8m wysokości, więc nowe pędy winogron i tak ponad niego wystają i zbieraja słońce, ale owoce już nie, bo są znacznie niżej.
Jak stawiał ten płot, to już miałem obawy o to, jak pod koniec roku będą wyglądać owoce.
I wyglądały całkiem nieźle, były spore, ale za to już średnio smaczne, tak mi się przynajmniej wydaje, albo mam jakąś "schizę" i przesadzam.
Czy mam jakieś omamy, czy faktycznie z powodu dużo mniejszej ilości słońca (tylko od rana do południa), owoce są niesłodkie?
Czy może teraz powinienem te winogrona przesadzić w jakieś inne, lepsze miejsce?
Czy robić to teraz czy przeczekać do jesieni?
Czy może jakieś inne sugestie co zrobić?
Im mniej słońca, tym mniej cukru w winogronach. Słońce od rana do południa to za mało dla winorośli. 5 lat to już trochę jest, winorośla mocno by odchorowały przesadzanie i moim zdaniem powinieneś teraz na wszelki wypadek (gdyby nie przeżyły przesadzania) zrobić z nich sadzonki, o ile zależy Ci na tych konkretnych odmianach. Ale niech się wypowie ktoś z większym doświadczeniem.
Mam tam 6 odmian. Nazw nie pamiętam, 4 kupione ze szkółki, 2 z auchan. Rozróżniam je tylko po liściach i kolorze owoców i wielkości gron. Te 4 dają duże owoce i słodkie bardzo (wcześniej oczywiście tak było, teraz nie bardzo). Na tych 4 mi zależy, na 2 z auchan mniej.
Ewentualnie ktoś mi podpowie jak te sadzonki zrobić?