

Light&Dreamy jest zachwycający, jak za rok jeszcze coś dokupię to właśnie jego. W tym sezonie nie opłacało mi się już brać jedną odmianę i płacić za przesyłkę, tym bardziej, że ma go tylko jeden sklep

Mati wielkie brawaPrzyszła mi na myśl taka metafora naszego życia...
Kupujemy działkę lub kawałek własnego terenu. Zazwyczaj jest tam pełno drzew i chwastów. Sprzątamy, często doceniając stare odmiany drzew owocowych i rośliny tam rosnące. Potem zaczynamy się zadomawiać. Sadzimy pierwsze kwiatki, zazwyczaj małe byliny. Cieszymy się niezmiernie z najmniejszego, nawet polnego kwiatucha. Potem dojrzewamy, rozwijamy się. Sadzimy krzewy i własne drzewa. Planujemy, ulepszamy, upiększamy. Po kilku latach starzejemy się wraz z ogrodem. Widzimy ogrom pracy w niego włożony, wszystkie szczęśliwe chwile. I wiemy, że to wszystko miało sens, że każdy krok się liczył, każdy kwiatuszek miał własne zadanie, każdy chwast nas hartował. Tylko, że nie widzieliśmy tego na początku, i często wątpiliśmy w stworzenie własnego raju. Wywoływało to niechęć, łzy, nieprzyjemne chwile słabości, które były zbędne. Jeśli zrozumiemy, że każdy krok przez nas podjęty jest wkładem w nasz wewnętrzny ogród, nie będziemy się złościć, popadać w depresje. Drobnymi kroczkami dojdziemy do celu, nie ma się gdzie śpieszyć. Doceniajmy każdą małą chwilę, bo ona jest jak ten goździk, który rósł w rogu, zachwaszczony problemami, które można rozwiązać, i to na kilka sposobów. Nie ma drogi bez wyjścia. Jeśli trzeba, bierzemy nożyce i tniemy otaczające nas pokrzywy, które możemy potem wykorzystać. Rozumiecie? Każdy problem, wyzwanie, dołek emocjonalny, to wszystko sprawia, że jesteśmy coraz doskonalsi, pełniejsi, piękniejsi. Czy warto jest pozostawić tego goździka na pastwę perzu? Przeprawa będzie ciężka, jednak efekt nie raz sprawi nam dużo satysfakcji.
I może niektórzy to wiedzą, ale czułem potrzebę napisania tego, tą wewnętrzną, która jest teraz wkładem w mój ogród. Teraz zawsze w trudnych chwilach będę wracać do Tego. W końcu to sobie uświadomiłem tam, gdzie trzeba. No to teraz z górki