
Pytasz co w zamian... otóż wymieniłam ziemię i posadziłam nową różę... mam nadzieję że poradzi sobie i nie będzie tak chorowita jak LO...
Będzie tam rosła również duża róża, ale chyba nie tak jak tamta... Bouquet Parfait... mam tam sporo miejsca, więc jeśli tylko nie poszybuje w niebo, to już będzie dobrze... a jest odporna na choroby... przynajmniej ma być... tak piszą.
Grażynko, ja początkowo też myślałam o cięciu nisko, ale doszłam do wniosku że napatrzyłam się już na nią i pora na zmianę...
kulkowanie to też jakiś sposób na nią, ale już nie do przyjęcia było to, że stanowczo za wcześnie była goła....
Teraz druga róża, która mnie zawiodła i choć ją przesadziłam , to nie wiem czy zostanie ze mną na dłużej.... chyba że w nowym miejscu się poprawi...
W pierwszym roku mnie oczarowała... na krótko... kwiaty ma dosyć ładne, szyszkowate i duże, kolorystycznie podobne do kwiatów Eden R....
nie rozwijały się jednak całkowicie jak większość róż, a pozostawały w takim wielkim pąku częściowo rozwiniętym...
Rosła również w pełnym słońcu, blisko LO... niestety, słabo rosła, choć pisali że to róża wigorna... kwitła też słabo, a szczególnie drugie kwitnienie... to róża do słońca i bardzo jej szkodzi deszcz i wilgoć... podczas dłuższego deszczu z kwiatów robiły się mumie i często gniły... a zeszły rok był wręcz nieprzychylny dla niej...
no i oczywiście, na co jestem bardzo uczulona, za wcześnie zaczynała chorować na czarną plamistość... może to LO ją zarażała ?.. nie wiem.. w każdym razie została wyeksmitowana z tego miejsca.. tam potrzebuję róży zdrowej i takiej która dobrze kwitnie.
Również ziemię wymieniłam i posadziłam nową... Maid Marion... czy dobrze zrobiłam ?... nie wiem...

A róża o której pisałam to First Lady...


