No właśnie - napompowane (bo wilgotność powietrza w październiku była permanentna), to i spać nie chcą.
To są skutki, gdy się ktoś objada przed snem, to potem zasnąć nie można. Może im jakąś muzyczkę włączę
by się im lepiej zasypiało.
Poszalały za dnia, a teraz chyba już chrapią - zajrzałam do nich, a tam tylko 2,2 stopnia
Przymknęłam balkon, bo nad ranem mogłabym mieć tam miazgę (przy takim ich nabąblowaniu), hartowanie zostawiam na marzec, gdy trochę schudną.
Heniu, proporcje tych co u mnie na parapetach są korzystniejsze dla gymnoli, bo 50 sztuk powędrowało na patio do pracy, a w przyszłości to inne będą tam wędrować, ale gymnole zostają co do jednego, więc na razie dokładnie połowa to ukochane gymnole.
A policzone mam dokładnie, bo ja mam od początku, gdy tu na forum zawitałam (ponad 8 lat temu) mam w excelu prowadzony pamiętniczek o nich, a excel sam mi zlicza gatunkami. Początkowo założyłam by mieć ich skomplikowane nazwy, w których się gubiłam, ale mam tam informacje - gdzie kupione, za ile, rozmiar, pierwsze kwitnienia, jakieś poważne choroby, przesadzanie, przy kolumnowcach także wzrost. W tym arkuszu zapisuję sobie też linki do ciekawych stron, więc mam całą wiedzę w jednym pliku.
Wiosną miałam ten pamiętniczek jeszcze bogatszy, bo przy każdej nazwie miałam łącze do zdjęcia. Niestety w czerwcu fachowcy zutylizowali mi dysk i musiałam odtwarzać pamiętniczek z pliku z przed roku, a te łącza nie były zarchiwizowane na zewnętrznym dysku i poszła robota w chmury. Ale zimową porą może znów się na to szarpnę, ale teraz na pewno od razu z wersją do archiwum.
Może to rada dla Świeżaków żeby od początku porządnie dokumentację prowadzić Przy małej ilości łatwiej to usystematyzowanie wprowadzić Dla mnie do niedawna kaktus to kaktus no może jeszcze sukulenty rozróżniałam A po 2 miesiącach na fourum wiem że są gymnolki mamilaria ariaki rebutie itd A nie które to juz sama potrafię rozróżnić
Tak, masz rację to szczególnie dobra rada dla świeżaków. Potem jak się już zacznie to nie problem dopisać trzy, a czasem nawet 20 nowych. Bo jak jest już 200 to już jest trochę kłopotliwe. Jak musiałam uzupełnić brakujące 1,5 roku zapisków latem tego roku, to do dziś zdarza mi się, że okazuje się iż coś mi w wykazie umknęło. Dodam jeszcze, że jak mi coś padnie to przenoszę ten wpis do oddzielnego arkusza do archiwum - tam to dopiero jest kopalnia wiedzy o swoich początkach, ukatrupianiu, o którym by się zapomniało. A przecież nasze doświadczenia te dobre, ale i te złe to największy skarb na przyszłość.
Danusi czytam o twojej dokumentacji i chyba dojrzewam, aby z worda przerzucić się do excela... Bo ja mam dokumentacje w tym pierwszym i czuje już mały niedosyt wiadomości... Zwłaszcza archiwum "ukatrupień" się przyda...
Świetna sprawa taki pamiętniczek Danusiu Ja też prowadzę spis swoich roślin, na razie w wordzie, do exela dojrzewam jak Grażynka Na bieżąco dopisuję do listy nowo zakupione kaktusy: nazwę gatunkową, datę nabycia i miejsce nabycia. Dobry pomysł z pisaniem rozmiaru roślinek, o tym nie pomyślałam. A osobne miejsce dla tych co wypadły też mam.
A jeśli nie mamy łącza do zdjęć, to warto prowadzić alfabetyczny spis gatunków i przy nazwie gatunkowej wpisywać numer folderu ze zdjęciami, wtedy łatwiej i szybciej można odnaleźć fotki.
Ja Worda to tylko do pisania podań używam.
Gatunki (lub grupy pokrewne, gdy mam mało takich egzemplarzy) prowadzę w odrębnych arkuszach Excela, bo np. gymnoli jest aż 100. A w ramach gatunku też już posegregowałam alfabetycznie, bo zaczęłam się gubić.
Zamiast numeru folderu ze zdjęciami mam dwa foldery (I Gymnocalycium i II- reszta kaktusów) z danego roku z podpisami na zdjęciach i nazwą w nazwie pliku. Po prostu jak mi się zdjęcie tego kaktusa bardzo spodoba to tak go opisuję i wrzucam do tego folderu. A więc nie mam problemu ze znalezieniem jak on wygląda, bo mam w jednym pliku, a tam otwierają się alfabetycznie. Taki pojedynczy plik z danego roku jest wygodny, bo resztę mogę w całości skompresować i wrzucić do archiwum. Przecież tych zdjęć jest za dużo do oglądania wszystkiego.