Kochani bardzo wam dziękuję za kolejne odwiedziny

U mnie ciągły marazm i nuda, na gości w realu za bardzo siły nie mam, więc tym milej witać mi wirtualnych.
Jeszcze jak była ładna pogoda to chociaż mogłam wyjść do ogrodu, posiedzieć, popatrzeć, pomyśleć... A teraz zimnica się zrobiła straszna, od niedzieli deszcz padał codziennie do dzisiaj, ani z domu wyjść, ani nic... Pewnie już bym po ścianach zaczęła chodzić, gdybym tylko mogła... Ale o kulach trudno po podłodze chodzić, a co dopiero po ścianach

No nic, byle do 17.10. i kontroli lekarskiej, mam cichutką nadzieję, że lekarz zniesie mi sporo ograniczeń
Z tym ochłodzeniem z kolei to i źle i dobrze... Dobrze, bo od tego bezczynnego przesiadywania w ogrodzie pomysłów na zmiany w głowie nagromadziło się co niemiara... Jak by tak dalej szło, to nie zostawiłabym żadnego skrawka trawki w ogrodzie. A źle, bo skoro nie dało się wychodzić to więcej czasu spędzałam przed laptopem, a dokładniej w sklepach internetowych

Zrobiłam już zamówienie różane i wreszcie wybrałam cebulowe. A że asortyment ogromny to i wybór strasznie trudny, tym bardziej, że jak typowa ogrodniczka najchętniej wzięłabym wszystkie
Martuś mojemu ogrodowi daleko do takich połaci jak u ciebie, ale zawsze miło mi cię gościć
Aneczko też mam nadzieję, że złota jesień jeszcze wróci i będziemy mogli podładować akumulatorki przed zimą
Stasiu oj tak, pszczoły uwijają się przy moich astrach aż miło, zresztą cały sezon mają wyżerkę, już nawet pomyślałam, że okoliczni pszczelarze powinni dzielić się ze mną miodem

Bez astrów i rozchodników moje rabatki byłyby już smutne... Też liczę na poprawę pogody, bo trochę za długie byłoby to uwięzienie w domku

Dziękuję za życzenia zdrowia i tego samego życzę tobie
Asiu bardzo miło mi cię znowu widzieć
Lidziu kupując późno lilie nie byłam pewna czy dobrze robię, ale teraz miło jest mieć jeszcze taką namiastkę lata w ogrodzie

Dziękuję za życzenia zdrowia, mam nadzieję, że się spełnią i wiosną będę mogła pełną parą ruszyć z zaplanowanymi dalszymi zmianami. Czego i wzajemnie tobie życzę. Obyśmy w tym roku wyczerpały "siedem lat chudych" i w przyszłym mogły się cieszyć samymi "tłustymi"
Ewelinko nie zawędrowałam jeszcze do wątku Krysi, więc nie mam jak jej podziękowac... Moje nasionka też niestety luksusów nie miały... Florek się nimi mocno zainteresował i sporo z nich poniszczył

A skoro i ty piszesz, że te wysiane do gruntu miały się super, to ja raczej zrezygnuję z siania w domu. Kolorków już niestety coraz mniej, większość kwiatków już kończy, albo zakończyła kwitnienie, wiec tym bardziej doceniam astry i rozchodniki. Przymrozkom mówimy stanowcze nie
Aniu Ann oj tak, marcinki o tej porze roku są nie do przecenienia

Connecticut powinien zakwitnąć już w tym roku, mój kwitł od razu. Nie ma żadnych pączków? To typowa bylina, więc na zimę zamiera, ale uschnięte badylki pozostają nad ziemią. A z tym objawieniem wolnego miejsca to niestety często się zdarza

Dlatego ja od pewnego czasu, tak na wszelki wypadek, zaznaczam każdą roślinkę...
Soniu astry doceniam coraz bardziej, jeśli tylko spotkam takie, których nie mam z pewnością dokupię. Malinami i winogronem opycham się całą jesień... Ciepełka i tobie życzę
Iwonko skoro nie można mieć cały czas wiosny i lata, to trzeba się postarać, by i jesień była możliwie kolorowa, bo zimy to się już raczej nie da pokolorować
Karolinko fajnie, ze trafiłaś

Mnie też te żółte chyba jeszcze bardziej smakują, ale czerwone również uwielbiam. U mnie jest tak, że czerwone dojrzewają wcześniej, żółte trochę później więc i dłużej owocują, w ten sposób malinki mam od sierpnia do przymrozków.