
Kolczaste serce Jagny
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Mariatheresia dyskretna? Hmm... ale ona taką kieckę efektowną założyła, że chyba wszystkie babeczki jej w okolicy zazdroszczą... 

Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13234
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny


Ma na parterze otwarte dwa kwiaty, ale nie bardo mogę podejść żeby go cyknąć


Póki co dokładnie obserwowałam jaki kolor ma tam na dole



- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Kolczaste serce Jagny
Witam, jestem cichym skrytopodczytywaczem Twego wątku, ogród zjawiskowy, a pióro co najmniej niebanalne. Uwielbiam Was tutaj czytać, nie odzywam się, bo na niczym się nie znam, ale chłonę wiedzę i ten klimat rozmów. Noi martwię się teraz czemu tu tak cicho?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- aneczka1979
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7715
- Od: 14 cze 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Właśnie Jagno... gdzie się podziewasz? Czyżbyś już kopała doły pod nowe nasadzenia?
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno!
Dziękuję za łopatologiczne wytłumaczenie mi na czym polega uprawa róż, a to ostatnie najbardziej mi się podoba czyli leżakowanie.
Ja to nie odpoczywam w ogrodzie ani trochę, tylko biegam za maludą co najwyżej-taki czynny odpoczynek.
Wasze róże, czyli Twoje, Ani i Basi tak mnie zaintrygowały, że już przejrzałam jesienną ofertę Ros....m i mam parę typów do zakupu.
Tylko Pashminy nie znalazłam, a może mi polecisz na pw jakieś dobre źródło róż?
No po prostu tak dajecie po oczach tymi różami, że już przygotowałam dla nich miejsce na rabacie pomiędzy bylinami.
Muszę jeszcze Twój wątek przestudiować od początku, bo Ani już przestudiowałam i nazwy róż nie są mi już obce.
Pastellę też mam na celowniku, a ta Twoja cudna wręcz.
No a jak udało Ci się sfotografować z tak bliska ważkę, że nie odleciała?
Dziękuję za łopatologiczne wytłumaczenie mi na czym polega uprawa róż, a to ostatnie najbardziej mi się podoba czyli leżakowanie.

Ja to nie odpoczywam w ogrodzie ani trochę, tylko biegam za maludą co najwyżej-taki czynny odpoczynek.
Wasze róże, czyli Twoje, Ani i Basi tak mnie zaintrygowały, że już przejrzałam jesienną ofertę Ros....m i mam parę typów do zakupu.
Tylko Pashminy nie znalazłam, a może mi polecisz na pw jakieś dobre źródło róż?
No po prostu tak dajecie po oczach tymi różami, że już przygotowałam dla nich miejsce na rabacie pomiędzy bylinami.
Muszę jeszcze Twój wątek przestudiować od początku, bo Ani już przestudiowałam i nazwy róż nie są mi już obce.
Pastellę też mam na celowniku, a ta Twoja cudna wręcz.

No a jak udało Ci się sfotografować z tak bliska ważkę, że nie odleciała?
- aneczka1979
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7715
- Od: 14 cze 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Eluniu Pashmina jest u naszej forumowej Ewci Gloridei, w Rozarium, pod nazwą Pompon Flower Circus. To jej drugie imię. Tam też kupisz Pastellę, Artemisa i wiele innych ślicznot. 

- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13234
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Pashmina i wiele innych podobnych jest u Kamili
Jagna Ty na prawdę jak niedźwiedz się zakopałaś w swojej norce
Odezwij się jak posadzisz róże


Jagna Ty na prawdę jak niedźwiedz się zakopałaś w swojej norce

Odezwij się jak posadzisz róże


- bejsonki84
- 200p
- Posty: 327
- Od: 7 maja 2014, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Kolczaste serce Jagny
Och Jagno łerarju?. Ja także uwielbiam Twoje pióro
. Wracaj do nas

Pozdrawiam Werka
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno - wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! 

- aneczka1979
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7715
- Od: 14 cze 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno szczęśliwego Nowego Roku!
Wracaj do nas!

Wracaj do nas!
Re: Kolczaste serce Jagny
Przyłączam się do powyższych postów.
Wszystkiego dobrego, a wkrótce wiosna.
Wszystkiego dobrego, a wkrótce wiosna.

- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna czemu tak cichutko u Ciebie? Wszyscy czekamy na Twoje celne komentarze. Wiem, że pora nie najlepsza, ale pomalutku trzeba się wybudzać z zimowego snu, słonko coraz wyżej, dni coraz dłuższe, wstawaj i czaruj nas swoimi tekstami
Może troszkę wspomnień?
Wszystkiego najlepszego w nowym roku


Wszystkiego najlepszego w nowym roku

- patkaza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2619
- Od: 22 cze 2010, o 23:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Kolczaste serce Jagny

Mam pytanie co do Pastelli...mam u siebie niedługo i jest u mnie "mikra" pędy króciutkie i słabiutkie, czy u Ciebie wzmocniła się? Ile dorasta na wysokość i szerokość? Buduje krzaczek czy tak jak u mnie środek krzewu odsłonięty i rachityczne gałązki z drobnymi listeczkami że ziemie widać porozkładane na boki...Kwiaty urocze ale krzaczek psuje całość


Opowieść o moim miejscu...cdnn
"Opowieści są jak ludzie z upływem czasu stają się coraz lepsze"pozdrawiam Aga
"Opowieści są jak ludzie z upływem czasu stają się coraz lepsze"pozdrawiam Aga
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13234
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny


Re: Kolczaste serce Jagny
Dzień dobry wszystkim!!!!
Przede wszystkim dziękuję Wam za to, że nawet zimową porą i wczesnowiosenną porą byłyście i próbowałyście mnie wywołać. Jak widać bez skutku, bo nawet nie zaglądałam na forum. Powodów jest wiele, ale trzy podstawowe są takie:
Powód nr 1. To był trudny okres jesienno-zimowy, w listopadzie straciliśmy naszą sześcioletnią sunię, po długiej i bolesnej walce o nią. Kilka tygodni potem zachorował Madej,nasz ukochany Czarny Terier. Stwierdzono u niego raka kości w palcu i trzeba było go amputować (palec, nie Madeja). Była duża szansa przerzutów i ostatecznie eutanazji psa, bo przy tak olbrzymiej rasie amputacja przedniej łapy nie wchodzi w grę. Wylaliśmy wiele łez i wydaliśmy dużo pieniędzy, żeby się okazało, że to nie rak... Jak macie podejrzenie nowotworu to jedźcie z psem do onkologa a nie chirurga - dobra rada
Madej ma chorobę autoimmunologiczną, ale żyje i ma się dobrze.
Tak nas te wszystkie psie problemy dobiły, że w marcu pojawił się Powód nr 2:

ma na imię Flama, jest oczywiście Czarnym Terierem i wczoraj skończyła 4 miesiące. Wbrew predyspozycjom rasy nie jest leniwa i spokojna oraz niestety uwielbia asystować mi w ogrodzie. Zamiast chodzenia przy nodze muszę ją nauczyć wyrywać chwasty i odnosić je na kompost.
Powód nr 3 - niekończąca się zima. Domyślam się, że nie mieszkam w jakiejś wyjątkowo niesprzyjającej strefie czasowej, więc pewnie wiecie co mam na myśli. Jak było ciepławo - ja nie miałam czasu. Jak ja miałam czas - robiło się zimno, mokro i ohydnie. Moi sąsiedzi, okutani w szaliczki, kaptury i rękawice dzielnie próbowali wywołać u mnie wyrzuty sumienia, krzątając się po działce, przycinając, pieląc i cośtamrobiąc. Nie zadziałało: pod kocykiem, z ciepłą herbatką, zajmowałam się przyjemniejszymi rzeczami, albo bawiłam się ze szczeniakiem, co też było bardzo przyjemne.
Niestety efekt mojej asertywności przerósł moje najśmielsze oczekiwania: cała działka, szczególnie rabaty zarosły mleczem, trawą i innymi chwastami, które zebrały się chyba z całego województwa i przyszły do mnie. Ponieważ do dyspozycji mam tylko co drugi weekend a na dodatek Flama wymaga socjalizacji i trzeba jeździć z nią w nieco bardziej ruchliwe miejsca niż nasza droga za płotem, czasu na ogród zrobiło się tragicznie mało.
Możecie wierzyć lub nie, ale moje przycinanie róż polegało na przedarciu się przez chaszcze chwastów w miejsce gdzie pamiętałam, że coś rośnie i cięciu mniej lub bardziej na oślep. I tak zrobiłam może z połową róż, reszta nadal czeka...
I znowu możecie nie uwierzyć: dopiero dzisiaj odgruzowałam z największych chwastów dwie rabaty. Z największych, bo te mniejsze nadal tam są i bezczelnie się wylegują, opalają i obżerają kompostem, którym kopczykowałam róże jesienią. Dlatego oglądając zdjęcia proszę nie dostawać zawału na widok wszędobylskiej trawy i jej podobnych, tylko współczuć mi, bo i tak odwaliłam kawał roboty, wyglądam jakby ktoś mnie próbował zaorać starą broną, a i tak efekty są mizerne. Ale co tam. Do jesieni trochę nadrobię.
Ale pogląd już jako taki mam. Niemal wszystkie róże przeżyły, jeszcze nie znalazłam ani jednej nie dającej znaku życia. Ale niektóre żyją lepiej niektóre gorzej. Zdecydowany numer jeden to ex aequo - Artemis i Louise Odier - zieloniutkie po czubki, nie zauważyły zimy. W Artemisie muszę jeszcze przyciąć czubki, bo nie dotykałam go sekatorem w tym roku jeszcze:

Wiem, że zdjęcie jest do d... bo zielone na tle zielonego nie wygląda dobrze, ale to gęsty krzaczor taki z 1,7m i już wypuszcza z ziemi kolejne silne pędy. A LO w nagrodę za stu procentową zieloność przesadziłam w tył działki i przycięłam dość solidnie. Sorry Luśka.
Pięknie też przezimowało Wedding Piano:

Może miejsce zaciszne, może dobra sadzonka, może wszystko razem. Wygląda silnie i zdrowo. Może i coś jest z tą miejscówką, bo obok rośnie Parfum Flower Circus i też czuje się dobrze:

no i jeszcze jest tam From Far Away, która zaraz po zimie przycięta dosyć krótko, ujawnia już swoje zamiłowanie do rozwalania się na boki:

Jakże mogłabym zapomnieć o Lavender Flower Circus... Już w pierwszym sezonie wyrósł na wysokiego chłopca a rośnie z przodu rabaty i ja również dołączyłam do grona osób z niepokojem obserwujących wyczyny tej róży. I wygląda na to, że nie był to jednoroczny epizod. W tym roku zanosi się na powtórkę z rozrywki:

Mam dwa wyjścia: albo przesadzić go gdzieś na tył którejś rabaty, albo tę co jest tak powiększyć, żeby Lavender znalazł się w jej połowie... Jak myślicie, do której wersji bardziej się skłaniam?
Kolejna miła niespodzianka to Chandos Beauty. Nie wiem dlaczego byłam zaskoczona, że ładnie przezimowała, musiałam jej ufać, skoro jesienią dokupiłam jeszcze jedną

Zadowolona jestem też oczywiście z Garden of Roses. Cały ten rządek ładnie się sprawił po zimie. Garden przoduje, ale Lavender Ice wygląda nieźle, a Dolce Vita nie zachwyciła w pierwszym momencie, ale widzę, że szybciutko nadrabia i będzie dobrze.

Pięknie też chyba wygląda Lady of Shalott, ale chyba, bo jeszcze się do niej dokarczowałam, ale wystaje dużo zielonego znad morza trawy i mlecza
No i teraz rozczarowania. Największy zawód to Jalitah
Wiem, wiem, sama Was namawiałam na zakup hurtowych ilości tej róży, a tymczasem po zimie musiałam ciąć niemal do ziemi i teraz odbija, ale mizernie. Na tę chwilę nie ma szans na odzyskanie siły i rozmiaru z zeszłego roku.
Stracha też mi napędziła moja wielka zeszłoroczna miłość - Marc Chagall. Tak byłam nim zachwycona, że jesienią dokupiłam jeszcze dwa
Najstarszy osobnik tymczasem szybko ruszył po zimie, następnie zmarzł jak pojawiły się przymrozki (bo go wypieliłam!
), ale odbija. Mam nadzieję, że on i jego dwaj młodsi bracia (wyglądają znośnie po zimie) zachwycą mnie tak jak w zeszłym roku.

Młodszy Chippendale nie chce wypuszczać nowych pędów, rośnie punktowo, jedną gałązką... Chyba się pożegnamy.
Już nie mam najstarszej Ghity Renaissance - była czarna do ziemi i pewnie by odżyła, ale ze względu na ciągłe choroby zeszłoroczne, wysłałam ją na wieczne łąki różane
Uff... to tak na szybko. Ogólnie mam wrażenie, że moje róże nieźle zniosły zimę a kołdra z chwastów osłoniła je przed późnymi przymrozkami i teraz dla mnie to wygląda tak, że sporo róż odbiło po zimie od razu z pąkami, bo jest ich sporo
Druga obserwacja: starsze róże, czyli np. Mariatheresia, starszy Chippendale, Giardina - wymienia pędy. Te stare są całe brązowe, ale szybko pojawiły się silne, młode przyrosty prosto od korzenia. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale nie mam nic przeciwko temu 
A dopiero teraz sobie połażę po Waszych ogrodach i spodziewam się, że te róże, które wydawało mi się, że tak ładnie się zachowują po trudnej zimie, w porównaniu z Waszymi okażą się ledwo żyjącymi miernotami

Przede wszystkim dziękuję Wam za to, że nawet zimową porą i wczesnowiosenną porą byłyście i próbowałyście mnie wywołać. Jak widać bez skutku, bo nawet nie zaglądałam na forum. Powodów jest wiele, ale trzy podstawowe są takie:
Powód nr 1. To był trudny okres jesienno-zimowy, w listopadzie straciliśmy naszą sześcioletnią sunię, po długiej i bolesnej walce o nią. Kilka tygodni potem zachorował Madej,nasz ukochany Czarny Terier. Stwierdzono u niego raka kości w palcu i trzeba było go amputować (palec, nie Madeja). Była duża szansa przerzutów i ostatecznie eutanazji psa, bo przy tak olbrzymiej rasie amputacja przedniej łapy nie wchodzi w grę. Wylaliśmy wiele łez i wydaliśmy dużo pieniędzy, żeby się okazało, że to nie rak... Jak macie podejrzenie nowotworu to jedźcie z psem do onkologa a nie chirurga - dobra rada

Tak nas te wszystkie psie problemy dobiły, że w marcu pojawił się Powód nr 2:

ma na imię Flama, jest oczywiście Czarnym Terierem i wczoraj skończyła 4 miesiące. Wbrew predyspozycjom rasy nie jest leniwa i spokojna oraz niestety uwielbia asystować mi w ogrodzie. Zamiast chodzenia przy nodze muszę ją nauczyć wyrywać chwasty i odnosić je na kompost.
Powód nr 3 - niekończąca się zima. Domyślam się, że nie mieszkam w jakiejś wyjątkowo niesprzyjającej strefie czasowej, więc pewnie wiecie co mam na myśli. Jak było ciepławo - ja nie miałam czasu. Jak ja miałam czas - robiło się zimno, mokro i ohydnie. Moi sąsiedzi, okutani w szaliczki, kaptury i rękawice dzielnie próbowali wywołać u mnie wyrzuty sumienia, krzątając się po działce, przycinając, pieląc i cośtamrobiąc. Nie zadziałało: pod kocykiem, z ciepłą herbatką, zajmowałam się przyjemniejszymi rzeczami, albo bawiłam się ze szczeniakiem, co też było bardzo przyjemne.
Niestety efekt mojej asertywności przerósł moje najśmielsze oczekiwania: cała działka, szczególnie rabaty zarosły mleczem, trawą i innymi chwastami, które zebrały się chyba z całego województwa i przyszły do mnie. Ponieważ do dyspozycji mam tylko co drugi weekend a na dodatek Flama wymaga socjalizacji i trzeba jeździć z nią w nieco bardziej ruchliwe miejsca niż nasza droga za płotem, czasu na ogród zrobiło się tragicznie mało.
Możecie wierzyć lub nie, ale moje przycinanie róż polegało na przedarciu się przez chaszcze chwastów w miejsce gdzie pamiętałam, że coś rośnie i cięciu mniej lub bardziej na oślep. I tak zrobiłam może z połową róż, reszta nadal czeka...

Ale pogląd już jako taki mam. Niemal wszystkie róże przeżyły, jeszcze nie znalazłam ani jednej nie dającej znaku życia. Ale niektóre żyją lepiej niektóre gorzej. Zdecydowany numer jeden to ex aequo - Artemis i Louise Odier - zieloniutkie po czubki, nie zauważyły zimy. W Artemisie muszę jeszcze przyciąć czubki, bo nie dotykałam go sekatorem w tym roku jeszcze:

Wiem, że zdjęcie jest do d... bo zielone na tle zielonego nie wygląda dobrze, ale to gęsty krzaczor taki z 1,7m i już wypuszcza z ziemi kolejne silne pędy. A LO w nagrodę za stu procentową zieloność przesadziłam w tył działki i przycięłam dość solidnie. Sorry Luśka.
Pięknie też przezimowało Wedding Piano:

Może miejsce zaciszne, może dobra sadzonka, może wszystko razem. Wygląda silnie i zdrowo. Może i coś jest z tą miejscówką, bo obok rośnie Parfum Flower Circus i też czuje się dobrze:

no i jeszcze jest tam From Far Away, która zaraz po zimie przycięta dosyć krótko, ujawnia już swoje zamiłowanie do rozwalania się na boki:

Jakże mogłabym zapomnieć o Lavender Flower Circus... Już w pierwszym sezonie wyrósł na wysokiego chłopca a rośnie z przodu rabaty i ja również dołączyłam do grona osób z niepokojem obserwujących wyczyny tej róży. I wygląda na to, że nie był to jednoroczny epizod. W tym roku zanosi się na powtórkę z rozrywki:

Mam dwa wyjścia: albo przesadzić go gdzieś na tył którejś rabaty, albo tę co jest tak powiększyć, żeby Lavender znalazł się w jej połowie... Jak myślicie, do której wersji bardziej się skłaniam?

Kolejna miła niespodzianka to Chandos Beauty. Nie wiem dlaczego byłam zaskoczona, że ładnie przezimowała, musiałam jej ufać, skoro jesienią dokupiłam jeszcze jedną


Zadowolona jestem też oczywiście z Garden of Roses. Cały ten rządek ładnie się sprawił po zimie. Garden przoduje, ale Lavender Ice wygląda nieźle, a Dolce Vita nie zachwyciła w pierwszym momencie, ale widzę, że szybciutko nadrabia i będzie dobrze.

Pięknie też chyba wygląda Lady of Shalott, ale chyba, bo jeszcze się do niej dokarczowałam, ale wystaje dużo zielonego znad morza trawy i mlecza

No i teraz rozczarowania. Największy zawód to Jalitah

Stracha też mi napędziła moja wielka zeszłoroczna miłość - Marc Chagall. Tak byłam nim zachwycona, że jesienią dokupiłam jeszcze dwa



Młodszy Chippendale nie chce wypuszczać nowych pędów, rośnie punktowo, jedną gałązką... Chyba się pożegnamy.
Już nie mam najstarszej Ghity Renaissance - była czarna do ziemi i pewnie by odżyła, ale ze względu na ciągłe choroby zeszłoroczne, wysłałam ją na wieczne łąki różane

Uff... to tak na szybko. Ogólnie mam wrażenie, że moje róże nieźle zniosły zimę a kołdra z chwastów osłoniła je przed późnymi przymrozkami i teraz dla mnie to wygląda tak, że sporo róż odbiło po zimie od razu z pąkami, bo jest ich sporo


A dopiero teraz sobie połażę po Waszych ogrodach i spodziewam się, że te róże, które wydawało mi się, że tak ładnie się zachowują po trudnej zimie, w porównaniu z Waszymi okażą się ledwo żyjącymi miernotami
