Dzisiaj kupiłam na giełdzie hurtowej dwadzieścia kilo śliwek i pół dnia siedziałam w kuchni. Wracając, całkiem przypadkiem

zajrzałam do szkółki, tylko jednej, pozostałe minęłam, nawet nie spoglądając w ich stronę.

Pojawiła się świeża dostawa hortensji.

Wyjątkowo dorodna była Bobo. Kupiłam dwie i jeszcze jako dodatek dwa prosa Hanse Harms. Fragment po hostach znowu przeszedł metamorfozę.

Na rogu posadziłam trzy czerwone żurawki, a od strony chodnika fioletowe. Rosły w cieniu, więc słabo wybarwione. Mam nadzieję, że na słońcu nabiorą ponownie żywej barwy. Hosta Mediowariegata zmieni miejsce, ale dopiero wiosną. Oczywiście kory jeszcze nie dosypałam.
Ewelinko podlało tylko wierzchnią warstwę gleby. Jak kopałam dziś dołki do sadzenia, to głębiej sucho. Koniecznie przydało by się kilka dni drobnego deszczu, żeby wreszcie porządnie nawodniło ogród. Jak mam napęd, to żadna susza mi nie przeszkodzi.

Trawy powoli rozwijają kłosy, lubię je teraz, bo pięknie świecą w zachodzącym słońcu. Autorytatywnie stwierdzam, że sposobu na nornice nie ma, przynajmniej na moje osobiste.

Zwykłe jeżówki już w drugim roku po posianiu bardzo ładnie u mnie kwitły. Teraz już czwarty rok, więc czeka mnie dzielenie, bo chyba już słabsze.
Ewuniu pieprz zdziałał tyle, że nornice zmieniły lokalizację, przeniosły się w inne miejsca. Później, jak już się zneutralizował, wróciły na poprzednie rabatki. Bawimy się tak nadal, ja sypię pieprz i wkładam kostki, a one robią tunele kilkadziesiąt cm dalej.
Aniu moje hortensje też poprzypalane.

Tylko ta przy wejściu do domu ma trochę cienia w południe, to trochę ładniejsza. Werbena gości u mnie na każdej rabacie. Wysiewa się w strasznych ilościach. Jak zostawisz swoją na zimę, będziesz mieć z pewnością siewki.

Róże na szczęście mają mnóstwo pąków, ale ostatnie upały skracają trwałość kwiatów. Żadna róża nie ma deka cienia.
Anitko na poprzedniej stronie pokazałam kawałek kwiatu Frosty Morn. Cała roślina jest tak brzydka, że nawet nie przyszło mi do głowy, żeby ją pokazać. Kupiona wiosną sadzonka nie była imponująca. Może jak się zagęści będzie ładniejszy. Przesadzę go w inne miejsce, bo chyba aktualne mu nie odpowiada. Jutro go pokażę. Mam rozchodnika variegata, od trzech lat ma trzy pędy i już przestałam wierzyć, że kiedyś stworzy kępkę. Jeśli ten będzie podobny, to wyrzucę do kompostownika.
Basiu to klon Globosum, szczepiony na wysokości 2 m. Między domem, a garażem jest tylko pięć metrów, więc zwykłe drzewo nie ma tam racji bytu. Bardzo chciałam tam jednak drzewo, żeby był jakiś wysoki akcent. Pierwszy klon nie przeżył zimy, a ten świetnie sobie radzi.

Jest tam jedna nitka nawadniania, ale teraz po przeróbkach muszę dołożyć drugą. Na tak mocno słonecznej rabacie cztery nowe hortensje i żurawki nie przeżyją. Rabata po przeróbce, chyba już mnie zadowala. Jeszcze wiosną muszę podzielić jedną jeżówkę Green Jewel i posadzić między hortensją na pniu, a rzędem jeżówek. Tymi jeżówkami mogłabym obsadzić pół ogrodu, wcale się nie pokładają, mają dużo kwiatów, a to przecież jesienne sadzonki.

Hostę Mediowariegata też jakoś muszę umiejscowić.
Szałwia omączona, to oprócz werbeny i żeniszka, roślina, która opanowała wszystkie rabaty. Uwielbiam ja za niesamowity kolor.
Portrety cyniowe niezmiennie wprawiają mnie w dobry nastrój.
