Witajcie kochani

Czy Wy też teraz tak macie, że na nic czasu nie starcza?
Ostatnio dni niby długie, a dla mnie wciąż za krótkie i goniąc w piętkę z niczym zdążyć nie mogę

Na ogrodzie to już dżungla mi się robi, kwiaty kwitną, opadają, trawa do kolan, chwaściory grasują a pomidory kłaniają się w pas z braku podlewania

Do tego jak już wygospodaruję trochę czasu i zniknę na ogrodzie to nasz nowy domownik drze się wniebogłosy jak nie może mnie oczyma swymi zlokalizować

I jeszcze nerwowy okres w pracy... i wszystko jakoś tak idzie nie do końca tak jak powinno iść...
Dorota, guernsey tak jakoś do pół metra wysoka, dobra na przodek rabaty.
Małgosia, z nową kotą wciąż się docieramy. Mam nadzieję że w końcu poczuje się bezpieczna i przestanie
płakać jak tylko gdzieś wyjdę
Mariola, obiecuję że jak tylko znajdę ciut wolnego czasu to zajrzę do Twojego ogródka obejrzeć te Twoje jukki i inne cudeńka jakie tam masz. Tyle że na razie to jakoś ciężko go z innych spraw uszczknąć
Iwona, na pewno sekretem Twoich hortensji będzie ich podlewanie. Moja jak była lana rano to po pracy zanim znów podlałam była już zwiędnięta. 9-10 godzin w słońcu to było dla niej za wiele. Teraz siedzi w donicy od wschodu i ma się znacznie lepiej

Guernsej faktycznie rośnie
kompaktowa
Wandziu, moja jukka rośnie akurat na piachu który budowlańcy wyciągnęli z niższych partii gleby przy budowie. Taką miejscówkę ma również lawenda. Może pasuje im taki piaszczysty teren, woda nie zalega w korzeniach. Jukka miała ten piach trochę wymieszany z ziemią z wora ale nie kwaśną. Powojniki niestety rosną w innych miejscach i nie mają się niestety tak dobrze
Małgoś PEPSI, ja swojej juce też czasami wycinam dolne liście jak już jest za gęsta. Natomiast te obumarłe wyciągam dopiero w kolejnym sezonie jak już uschną i łatwo same wyłażą. A te odrosty to chyba moja ma w tej swojej całej kupie bo nigdzie indziej nie widzę żeby coś wyłaziło.
Dorota 71, daj im czas może jeszcze zakwitną. Moje wciąż się rozkręcają i kwitną co rusz nowe kolorki

Co do jukki to nie mam pojęcia ile ich tam jest. To jedna wielka kłująca kupa, która samoistnie się wymienia na nowe, ja tylko wyciągam zaschnięte iście

A sadzona była jako pojedyncza rozetka
Beata, dzięki kochana za miłe słowa

Widziałam ostatnio u Ciebie lilie. Normalnie szał ciał, a zapach pewnie obłędny...
Ewelina, kotka śliczna ale mocno absorbująca. Może kiedyś da nam chwilę oddechu jak poczuje się już całkiem bezpiecznie. Też masz duet lawendy z the fairy

A czy Tobie the fairy też się tak pokłada?
Olka, ramy tej rabaty to deska tarasowa impregnowana ciśnieniowo. Jak na razie daje radę, ale wiem że wieczna nie będzie

Teraz żałuję że między deskę a ziemię nie dałam folii, na pewno dłużej by wytrzymało a tak za jakiś czas będzie kłopot. A może z deską kompozytową spróbuj, taka na pewno wytrzyma sporo czasu

Kotka jest z fundacji z Poznania. Nie będę pisała nazwy bo nie wiem czy można. W każdym razie kupę dobrej roboty tam robią, a ja cieszę się że mogłam małej (no nie takiej małej bo ma już jakieś 5-6 lat) dać spokojny, bezpieczny dom
Miłka, będę dbała, ale z przechowywaniem to wiesz że u mnie może być problem

Zakwitła też druga odmiana która jest do niej bliźniaczo podobna

Oj zakochuję się w tych daliach coraz bardziej, a do tego tak długo kwitną...
Niestety zdarzyła się też rzecz straszna - cały prawie metrowy pęd dalii mom's special z kilkoma nieotwartymi kwiatami wichura ułamała przy samej ziemi

A tak się na nią cieszyłam, bo w zeszłym roku mi z nią nie wyszło a w tym tak dobrze się zapowiadała
Jolka, juka niestety już kończy, ale cudny widok na zdjęciach uwieczniony
O kłosówce nie wiedziałam że tak można, też wypróbuję ten sposób, bo coraz bardziej mnie denerwują te sucholce u dołu

Guernsey raz lubię raz nie. Cóż ta róża należy do nieprzewidywalnych. Otóż w całym swym sezonie ma różne kwiaty. Raz bladawce, raz z rumieńcem jak ruska lala a jeszcze w innym czasie wygląda jak teraz - pucharek lodów z malinami. Jak ktoś chce mieć 3 w 1 to jest to róża dla niego
Kota na szczęście do schroniska nie powędrowała, wzięłam ją z fundacyjnego szpitalika zanim zaczęli dla niej szukać jakiegoś tymczasowego lokum. A pochodzi z łapanki, była tak wychudzona i odwodniona że opiekunki z fundacji wzięły ją za młodego niedawno urodzonego kota. Dopiero później okazało się że to już całkiem dorosła pannica, która część swego życia spędziła na dworze walcząc o każdy kęs.
Elka, mi się wydaje że juki mają jakieś odmiany. Nie wszystkie rosną tak samo. Ta moja to jakoś tak w kupie rośnie a znam osoby u których rozrasta się rozłogami. No i nie lubią wody w korzeniach, może masz za
gęstą glebę?
Sonia, dziękuję kochana za
komplementa 
Co do kotki to czekam z niecierpliwością aż wreszcie odpuści. Trochę swobody by mi się przydało
Asia, sekretem ogarniania ogrodu jest to żeby go tak zrobić, żeby się później jak najmniej narobić

Włóknina pod korą, obrzeża i kamyczki bardzo w tym pomagają

A reszta rośnie, bo przykładam się do sadzenia. Pilnuję żeby dawka startowa ziemi zawsze składała się z dobrej ziemi + obornik + wióry rogowe + ziemia rodzima. Taki zestaw starcza na minimum dwa sezony, potem nawożę obornikiem granulowanym.
Lucynko, może te młode jukki dadzą radę w przyszłym roku. Wszak na Twoim złotku wszystko jakoś tak piękniej i szybciej się zbiera

A swoje sadziłaś oddzielnie czy tak Ci się rozrosły przez rozłogi?
Kochani, przepraszam że nie do każdego mam teraz czas zajrzeć, ale przy chwili na pewno będę Was odwiedzać.
Mam tylko nadzieję że teraz to nie tylko ja mam takie tyły
Pozdrawiam i buziaki ślę
