Najpierw działkowa rabata różana - wciąż w trakcie budowy ;) Bywam tam dość rzadko, idzie opornie...
Leonardo da Vinci - to już 3 rok tego krzewu, piękny i jak dotąd bezproblemowy - mój ulubiony:
Bonica - też ma 3 lata, rośnie całkiem ładnie. Niestety lubią ją mszyce, a mam opory przed stosowaniem środków owadobójczych na rabacie, nad którą krąży pełno pszczół, trzmieli, motyli:
Amelia Renaissance - posadzona 1,5 roku temu, zeszły sezon był jej pierwszym pełnym u mnie - nie urosła znacznie, kwiaty w zeszłoroczne upały zaschły w pąkach. Może potrzebuje czasu, mam nadzieję, że w tym roku ruszy - czekam na przynajmniej metrowy krzak

Poza tym bardzo ładnie pachnie:

Louise Odier - tegoroczny nabytek, jest już pierwszy kwiat - pięknie pachnie. Ciekaw jestem, czy uda się ją uformować w fajny duży krzew - z tego co czytam na forum nie jest to łatwe, a nie chciałbym żeby się porozkładała po bokach

:

Mariatheresia - równiez tegoroczna, niestety złapała mączniaka - w trakcie leczenia. Oby wyzdrowiała, pierwszy kwiat cudowny, lekko pachnie:


Kilka ogólnych widoków:


Mam jeszcze Queen Elizabeth - niestety w zeszłym roku zagłuszył ją bodziszek, nie miałem czasu go przesadzić, zdąrzyłem dopiero na jesień. Wyglądała już wtedy mizernie. Zimą przemarzła - wydawało się, że całkowicie, ale jednak zaczęła odbijać. Postanowiłem dać jej szansę - choć w poprzednich latach nie zachwyciła mnie. Na razie wygląda słabo, ma jeden pączek - nie ma co fotografować. Liczę na to, że po 3 latach jest zakorzeniona na tyle dobrze, że jednak zbierze się w sobie i ruszy.
Poza tym dwa krzaczki z czasów, kiedy w kwestii róż byłem zupełnie zielony - na szczęśnie odkryłem to forum

(nie żebym teraz był specjalistą

):
Lustige - kupiona jako Westerland - nie przepadam za takimi kolorami, ani w ogóle za różami wielkokwiatowymi. W tym roku trochę podupadła, na wiosnę chyba za słabo ją przyciąłem. Aparat jeszcze nigdy nie oddał jej prawdziwego koloru, trzeba przyznać dość niesamowitego:

Golden Showers - sprzedana jako parkowa. Początkowo posadzona w cienistym miejscu, silnie chorowała - zniekształcone liście itp. Przesadzona została w słoneczne miejsce "tymczasowe" i tam juz została. Samoistnie ozdrowiała, w ciągu 3 lat wyrosła na taki zgrabny krzaczek, ostatnio dostała nawet drabinkę. Kwiaty, poza tym, że żółte (nie podobają mi się żółte róże), to słabo wypełnione i mało trwałe - na działce jestem około raz na 2 tygodnie, czasem co tydzień - często widuje pąki, ale kwiaty zwykle już zupełnie otwarte/obsypujące się. Poza tym ogólnie zdrowa, niewymagająca, ma ładne liście, niech juz sobie rośnie

:

Balkonowo:
Baronessa - tegoroczny nabytek:

I jeszcze Rosenfee - ale tu na razie bez zdjęć - dopiero 2 zamknięte pączki
