Iwonko, Piotrze, Aga - wielkie dzięki za wizytę!
Iwonko - ja bym chciała, żeby się rozrosły. Ba, wpadłam dziś na genialny pomysł. W końcu najlepszą miejscówkę mam zarezerwowaną dla malgaskich roślinek, a te chwilowo są na balkonie. I te najmłodsze, te ukorzeniające się, ale i te co kołkują już ponad rok przeniosłam na te najcieplejsze i najbardziej słoneczne okna. Znaczy: parapety. Ale mi się rozluźniło w tym moim mini hojarium! I tak sobie pomyślałam, że przecież nie da rady ich tak ustawić doniczka w doniczkę, one potrzebują przestrzeni... W tej chwili jest każda idealnie wyeksponowana, do każdej mam dostęp - nadal trudny, ale już nie aż tak...I zaplanowałam zupełnie inny rozstaw i ustawienie, ale to dopiero jesienią, jak już zamontujemy tam doświetlenie. I wywalimy szafę oczywiście.
Piotrze - dzięki za obecność! Nie, M. ernestii jeszcze sobie pączkuje, a to u nas trochę chyba potrwa, bo słońce to ostatnio się obraziło i po upałach trzeba było przeprosić się z cieplejszymi ubraniami. Ale zdążyła się pokazać (o tyle, o ile)
M. haehneliana:
Aga - a zadałaś pytanie, na które sama nie znam odpowiedzi! Teoretycznie jest tak, że może żaden liść się nie pokazać variegatkowy! Ale widziałam mamusię tej roślinki i nowe listki rosły jej wariegatkowe już typowe dla tej odmiany. Ile na wybarwione listki będę czekać ja, to się okaże. Kiedyś

A na kwitnienia... to poczekamy, poczekamy, ja naprawdę wolę, aby one poszły teraz w korzenie. Reszta przyjdzie w odpowiedniej chwili. A przy okazji, bo zaliczyłam przecież podlewanie, dla Ciebie zdjęcie mojej monstery wczasującej się z uzdrowiskowym powietrzem:
Pozdrawiam cieplutko!