Dorotko, Alnwick też tworzy takie filiżaneczki cudne, tylko w nieco cieplejszym kolorze. U mnie też rosną na różnych rabatach i kwiatka do kwiatka przygiąć się nie da. A teraz jak tak sobie gadamy, to sobie myślę, że taka para mogłaby fajnie razem wyglądać. Nawet na potwierdzenie tej tezy chciałam na zdjęciach je do siebie porównać i wpisałam w google "queen of sweden" a tu mi jakaś baba wyskoczyła. Widocznie rodzice nazwali ją po róży....
U mnie też Artemis wielki jak koń, tym bardziej, że praktycznie wiosną nie cięty, bo zielony był po czubeczki. Potwierdzam więc każde Twoje słowo. Musisz mieć nadzieję, że Othello w końcu przerośnie białasa
Współczuję Ci tego kwieciaka, bo się martwisz, ale nadal będę utrzymywać, że straty i tak są minimalne i mało widoczne w tym morzu kwiecia, jaki u Ciebie co roku panuje. Kwieciak już się kończy a Twoje panny to płodne kobity, co straciły odrobią w dwójnasób, zobaczysz

Poza tym nie dam sobie ręki uciąć, ale jestem przekonana, że znam objawy podciętych pąków, czyli musiałam też to widzieć u siebie a teraz problemu nie ma, czyli może to jednorazowe kłopoty i wcale nie muszą się powtarzać. Zobacz co znalazłam: "(...) Szkodnik ten żeruje na malinie, truskawce, jeżynach, poziomkach oraz róży, ale larwy mogą się rozwijać tylko na malinach i truskawkach.(...)" czyli wynikałoby tego, że te które są w różach nie będą się rozmnażały, z tego co zrozumiałam

A u Kamili to są dwa, długaśne rzędy róż Austina i jak ja mam Ci teraz określić to "coś ciekawego"?

Zapamiętałam The Prince i Crown Princess Margeretę, bo obie mi się podobają. Przepraszam, poległam w tej wymagającej misji, więc nic Cię nie uratuje - musimy się wybrać razem

P.S. I wzajemnie
Alegorio, u mnie ostróżki czują się świetnie, czasami za świetnie i niektóre odmiany muszę wyrzucać z rabat, bo zajmują za dużo miejsca, z jednej smukłej gałązki w kolejnym sezonie robi się potwór szeroki na metr (szczególnie takie jasnobłękitne) Na szczęście mam też kilka takich, które wydają się zachowywać porządnie i nadal są subtelne i delikatne. Drugi pozytyw jest taki, że one wspaniale znoszą przesadzanie i mogę z nimi latać po ogrodzie do woli. Queen of Sweden na swojej rabacie stanowi konkurencję dla Ghity i Edena i powiem Ci, że daje radę, nie ma się czego wstydzić dziewczyna. Gdyby dłużej utrzymywała kwiaty byłaby bezkonkurencyjna.
Ewuś, powiem Ci tak. Ja sobie tu śmichy chichy robię, że gadam z tymi moimi różami i ustalamy wspólnie jak mają wyglądać, tak jak w przypadku mojej The Fairy, która na moją prośbę rośnie bardziej do góry niż na boki. Pink Grootendorst posadziłam w rabacie liliowcowo - liliowej, więc sama wiesz, wielkoludy, na dodatek umieściłam ją tak trochę z tyłu. I jak lilie wybujały w górę to zaczęłam się poniewczasie obawiałać, że Pink Grootendorst szybko zniknie za tymi kolumnami. A ona jakby wiedziała jaki był mój zamysł i wystrzeliła w górę już w zeszłym sezonie (ten jest jej czwarty) a teraz do niej właśnie podeszłam i dziewczyna ma około 1,6m i kwitnie głównie na samej górze, czyli idealnie zgodnie z tym czego od niej oczekiwałam. Może walka o słońce, może wiek, może usłyszała moje myśli, nie wiem. U mojej przyjaciółki ta róża też jest o wiele bardziej kompaktowa, ale rośnie w pełnym słońcu i nie musi się wyciągać do światła. Twój pies najwyraźniej ją bardzo polubił i chciał zaznaczyć, że jest jego

Niestety ta dosłownie toksyczna miłość na pewno ją trochę osłabiła, ale potencjał ten krzew naprawdę ma, więc pewnie się szybko odwdzięczy za Twoją troskę.
Tolinko, mam świadomość, że może się skończyć przesadzaniem, bo pierwszy krzew stracił połowę gałązek w zeszłym roku, jak panna nie dostała wystarczająco dużo jeść i ździebko jej się zmarniało

, ale może teraz z zemsty wywalić nowe przyrosty na metrowe odległości. Na tę chwilę jednak nie muszę się martwić, bo starsza szczupluteńka, a druga to dosłownie patyczek z kilkoma listkami, więc jeżeli, to mogę zacząć się zastanawiać za jakieś dwa - trzy lata, teraz mam full relaks
Tak tak, codziennie coś się rusza, pokazuje i cieszy. Czerwiec w naszych ogrodach jest cudooowny
Llisico, no to poprawiłaś mi nastrój, skoro postępuję identycznie jak Ty - Digitalisomaniaczka, to jest dobrze

A ta brytyjska to się nie zna i nie doceniła Twojej polskiej gościnności. Nie żałuj, gdyby dorosła, na pewno miałaby wystające zęby i nieruchomą górną wargę

Swoją drogą to zapomniałam, że one mają taką trafną nazwę po angielsku. Te ślady lisich łapek są oczywiste
A nasze, polskie siewki po różowej mamusi są jedne bardziej wrzosowe, inne zalatują fuksją, prawda?... Wspaniała roślina, dobre masz oko na fajne rzeczy)
Bardzo Cię przepraszam, faktycznie przegapiłam Twoje pytanie o tę nieuleczalną miłość. A teraz na dodatek nie wiem jak na nie odpowiedzieć, bo wszystko co powiem będzie banałem: każdą za coś lubię. Na dodatek podświadomie dzielę róże na etap pierwszy, kiedy przez pierwsze dwa lata kierowałam się wyłącznie
ładnością i powtarzaniem kwitnienia. Teraz jako doświadczona wielce różomaniaczka już wiem, że jeszcze jest coś takiego jak zdrowie i długość utrzymywaniu kwiatu. A, i jeszcze zauważyłam, że niektóre pachną

Z pierwszego etapu chyba wybiorę dwie: Chippendale i Mariatheresia. Obie lubię za to, że są silne, obficie kwitną i długo wyglądają ładnie. A jeden Chippendale mi bardzo źle się zachował po zimie, ale teraz znowu walczy o moje względy. Z drugiego, nieco bardziej świadomego etapu mojej miłości mam o wiele więcej kandydatek.... Sorry

No, ale jak tu wybrać jak mam do wyboru cudownie kwitnącą bez przerwy The Faun, przecudnie pachnącą, zjawiskowo delikatną Sharifę Asmę, uroczą, zdrową, pastelową Garden of Roses, przystojnego Voyage, który trzyma piękne kwiaty długo nawet w upały, obłędną z wielkości kwiatu i zapachu Myriam - ta to mnie naprawdę zachwyca tym jak wyglądała jako świeżynka, jak przezimowała i jak się teraz zapowiada. Jeszcze tylko nie wiem jak się zachowuje na deszczu, bo w zeszłym sezonie nie miałam jakoś okazji sprawdzić

, ale to jest róża, którą bez namysłu kupiłabym drugą, gdybym ją spotkała.... I tak mogę wymieniać i wymieniać. Jak już przestanę dosadzać kolejne róże, a ten moment niechybnie nastąpi, to po kolejnych trzech sezonach będę mogła być chyba nieco bardziej precyzyjna
