Kochani moi, pada deszcz
Róże zaczęły się ścigać, która piękniejsza i muszę przyznać, ze póki co rządzi Arthur Bell. Co za cudo, a jaki zapach

Jak deszcz zrobi sobie jutro przerwę to pójdę pstryknąć co i jak i powrzucam aktualne zdjęcia.
Nadal zachwycają mnie wszędobylskie azalie i rododendrony. Muszę koniecznie sprawić sobie chociaż 2-3 sztuki, ale to temat na kolejne lata.. Bo tak jak piszę: z tymi rodkami to prędzej czy później nadrobię. Nie mogę się na nie napatrzeć w waszych wątkach

W tym roku wolę nie zadręczać mojego ślubnego, bo mi wszelkie szalone pomysły zakupowe wybije z głowy łopatą..serio..
Wczoraj koniec końców wyrwałam go siłą z pracy i "sugestywnie przekonałam" do pojechania na bazar. Efekt? Posadziliśmy pomidory.. tzn on sadził, a ja robiłam za kontrolę jakości

Przez kilka dni muszę wiec być miła i grzeczna
Aaaa, byłabym zapomniała. Zrobiłam wreszcie oprysk na mączniaka - wczoraj.. biorąc pod uwagę, ze dzisiaj pada pewnie nic z tego nie będzie
Sylwia, ten busz to wygląda pięknie tylko z daleka. W rzeczywistości jedna roślina włazi na drugą i dosłownie walczą o słońce. Ale tak to jest jak ktoś chce mieć gęsto sadząc młode rośliny
Elwi, z tymi odmianami to jest różnie. Mam niby wszystkie podpisane, ale jak zaczęłam kiedyś porównywać w wątkach identyfikacyjnych to wychodziły różne cuda. Mogę podpisywać nazwami pod jakimi je kupiłam..
Iryski tak cudnej urody mam dopiero pierwszy rok. To dar serca od Beatki/Bejki
Co do piwonii drzewiastej, to jak dobrze poszukać to bardzo ładne odmiany o pełnych kwiatach można kupić już za 30-40 zł
tak wyglądają mojej szwagierki, kupowane w ubiegłym roku.
Tulap, ja wierzę w taką cenę, bo co sprzedawca to inna kwota za tą samą roślinę. Z tego co pamiętam to piwonie można sadzić końcem wakacji, ale poprawcie mnie jak coś pokręciłam..
Rhapsody.. a pomyśleć, ze chciałam się jej pozbyć. Wcale nie przyrastała, a o kwiatach to nawet nie wspomnę. Teraz chyba wzięła się w garść i nadrabia. Najwyższy pęd ma ponad 1.6 m
Beacia, żałuję że nie mam tak pozytywnie zakręconych sąsiadów. Moi to raczej z tych ludzi co to patrzą na ogród z bardziej pragmatycznego punktu widzenia. Ma być czysto, elegancko i użytkowo. Miejsce na grilla, duży trawnik, a kwiaty tylko takie nie wymagające większego nakładu pracy. Z drugiej strony mam szwagierkę, z którą, póki co, dzielę podwórko. Tu znowu miłość do roślin przychodzi falami. Najpierw kupowanie wszystkiego co ładne i modne, wsadzanie, podziwianie i zapomnienie. Dlatego między innymi mam taki problem z mszycami czy chorobami grzybowymi. Przecież nie wystarczy opryskać u mnie skoro kilka metrów dalej rośliny uginają się pod nawałnicą mszyc

W tym roku zacisnęłam zęby i robiąc oprysk u siebie psiknęłam na rośliny na rabatach u szwagierki.. przynajmniej na te najbliżej moich
Aneczka, Alchymist to najstarsza róża jaka u mnie rośnie. Sadzili ją teściowie jakieś naście lat temu.. i tak rośnie sobie obok kapliczki do dnia dzisiejszego. Nie dostaje żadnego nawozu, nie jest okrywana na zimę.. nawet kopczyka nie dostaje. Mistrzyni wytrzymałości.. żeby tylko powtarzać chciała, ale powiem ci, że zaczynam dorastać do róż które kwitną tylko raz w sezonie. Mam już Constance Spry, Mme Louis Leveque, Cristatę i Mme Plantier. Wszystkie mobilizują się jeden jedyny raz, ale jak już zakwitną tak klękajcie narody
Gosia, a te piwonki to nie siedzą u ciebie zbyt głęboko? U moich widać nawet kłącza w niektórych miejscach. Dodatkowo czytałam gdzieś, że to bardzo żarłoczne rośliny i lubią dobry kompościk lub gnojówkę na śniadanko
Ala, drugi jest ładnie rozrośnięty, ale póki co nie ma żadnego pączka. Może on jakiś późniejszy? Początkowo myślałam, że posadziłam je razem obok siebie, dopiero jak zobaczyłam te małe różowe kwiatuszki to olśniło mnie, że jednak rozdzieliłam
Deszcz wreszcie dotarł i w samą porę bo zaczynałam się już martwić tą popękaną ziemią.
Witch, talent talentem. Najważniejsze jest ćwiczyć i ćwiczyć.. Moja rodzinka już tak się nauczyła, ze jak tylko zbliżają się jakieś okazje typu imieniny urodziny, dzień matki itp to dzwonią kilka dni przed i pytają czy pamiętam

A ja potem siedzę i piekę i zdobię po nocach.. ale nie mam co narzekać. Jak mi powiedział małżonek "gdybyś tego nie lubiła to byś nie robiła" i w sumie coś w tym jest
Jola, piwonie, irysy i łubiny to taki żelazny zestaw majowy. Nie wyobrażam sobie bez nich ogrodu, a dodać do tego wcześnie zakwitające róże i kwitnący wciąż jaśmin i można odlecieć całkowicie.. Chwilo trwaj
Zuza, witam z klubie obrończyń, tyle tylko że Tulap okazał się szybko przystać do naszej grupy miłośników więc nie mamy już przed kim bronić naszych pannic.
Piszesz, że niektóre odmiany kapryszą? kobieto mówisz to do osoby, która 5 lat czeka aż jej zawinie piwonka kupiona na allego jako małe 2cm kłącze

Kupiłam wtedy 5 sztuk. 4 z nich już zakwitły, dwie okazały się pomyłkami, a jedna nadal wypuszcza dwa- trzy listki i nic. Ale ja jestem cierpliwa, jak już tyle zaczekałam to zaczekam ile będzie trzeba
Zdjęcia jeszcze z wczoraj, bo dzisiaj PADAŁO cały dzień!
na pierwszym planie dwukolorowa piwonka nn
od lewej na pierwszym planie nn i Alice Crousse, w tle Kansas i Shirley Temple
Władysława
Jeanne d'Arc
Karl Rosenfield
Specjalnie dla Aneczki.. takie możesz pstrykać.. tylko ładniejsze, bo mój makro jest do niczego
