Krysiu, więc po kolei. U mnie nawadnianie zaczyna się przy zewnętrznym kranie. Na poniższym zdjęciu widzisz sztywny wąż wystający z ziemi.
Łączę go przy pomocy szybkozłączki z kranem i odkręcam wodę:
Podziemnym przewodem woda płynie do takiej dziękuję (Oryginalna studzienka do nawadniania, która jest stosunkowo droga, bo zapłaciłam za nią ok. 30 zł.):
tutaj z przykrywą:
lub takiej (To oszczędnościowy pomysł mojego M - kawałek rury kanalizacyjnej z deklem):
A na rabatkach kwiatowych, wąż nawadniający podłączony jest na stałe, więc nie ma potrzeby montowania studzienek. Przewód wychodzi bezpośrednio z ziemi, potem umieszczony jest kranik a następnie połączony z wężem nawadniającym.
dziękuję warto zamontować tam, gdzie będziemy potrzebować przepinać elementy (np. czasem podłączać linię kroplującą, a czasem będziemy chcieli użyć węża ogrodowego). U mnie takie rozwiązanie sprawdziło się przy warzywniku, oraz w miejscach, gdzie nie wszystkie rabaty mają linię kroplującą i pozostałą część podlewam ze szlaucha. Na rabatkach kwiatowych objętych w całości nawadnianiem, mam podłączone na stałe bez studzienek.
Jedna uwaga odnośnie części schowanej w ziemi. Przy kranie na ścianie domu wkopany jest przewód o większej średnicy. Potem za pomocą trójników odprowadzenia do poszczególnych rabat, zrobione są z cieńszego przewodu. Ponieważ po odkręceniu kranu woda wypełnia całą podziemną sieć, konieczny jest montaż kraników, za pomocą których regulujemy sektor, który chcemy podlewać. Ciśnienie wody w mojej sieci nie pozwala na jednoczesne podlanie całego ogrodu i robiłam to sekcjami - jeden wieczór, pierwsza sekcja, kolejnego następna.
Nie wiem na ile zrozumiały jest mój wywód

. Jakby co, to pytaj

.