Jadziu, Paulino-cesarskie korony rosną i kwitną zupełnie bez mojego udziału

Rosną tam, gdzie akurat było miejsce i są zadowolone. Nie kwitnie tylko perska, ale ona podobno wymaga wysokich temperatur i już chyba przestałam liczyć na jej kwiaty. No, ale nie można mieć wszystkiego .
U mnie większość roślin musi sobie radzić , nie stwarzam im nie wiadomo jakich warunków. Jedynie staram się, żeby cieniolubne raczej nie rosły na słońcu. Tych zresztą nie mam zbyt wiele, bo cienia u mnie jak na lekarstwo.
Balkon mam już prawie zupełnie zapełniony. Siewki, sadzonki. Wszystko rośnie i coraz bardziej się rozpycha. Jeszcze trochę i wylądują na działce. Teraz muszę pilnować temperatury w nocy, bo jeszcze mogą zdarzyć się przymrozki. Dzisiejszej nocy było -1 i siewki zabrałam do domu. Sadzonki są już zahartowane, ale młodziutkie roślinki jeszcze nie, a nie chciałabym ich stracić.
Aniu, kobei pozostało mi sztuk siedem. Dwie posadzę na balkonie a resztę wywiozę na działkę. W tym roku mam jeszcze wilce, to może jednak pnączy będzie zbyt wiele? Najwyżej nadwyżki rozdam

W pracy zawsze znajdą się chętne na sadzonki.
Lucynko, rzeczywiście w tym roku zaszalałam

Jak się napatrzyłam co macie w swoich ogrodach, to opanowało mnie ogromne chciejstwo

A te zasiewy, to niestety Twoja sprawka

Kobea, już raz uszczyknięta, osiąga właśnie drugie pięterko. Na razie jest cudna. Czasami marnuje się po wsadzeniu do gruntu, ale jestem pilną uczennicą wątku o kobeach, to mam nadzieję, że coś z tego będzie.
Jagno 
tułacz rzeczywiście ma zapaszek szczególny. I masz rację, że wychodzi bardzo późno

Co roku mam nadzieję, że już wygrałam, a on jednak powstaje. Z roku na rok, mam go jednak zdecydowanie mniej. Wypowiedziałam mu wojnę i mam widoki na wygraną

Róże będą dopiero pierwszy rok, dlatego każdy kwiatek będzie traktowany jak szczególne osiągnięcie. Też będę się im z przyjemnością przyglądać
iwona0042, Shire 
Balkon już trzeszczy , ale jeszcze daje radę. Kaprys sobie z żółwia nic nie robi, ale czasami pozwala, żeby się wygrzał u jego boku.
Zuza, zdecydowanie jestem psiarą, ale żółw to znajdka. Syn znalazł go któregoś lata i przyniósł do domu. Chyba komuś się znudził, bo był zupełnie poza miastem, na łące. Pogłaskać go rzeczywiście nie można, ale nie mogliśmy go wyrzucić. Przez tyle lat już się do niego przyzwyczailiśmy.
Dzisiaj od rana przepiękne

, a ja w domu

Na działkę pojedziemy dopiero jutro i bardzo poproszę bez deszczu

Ja będę sobie szaleć z roślinkami, a eM z synem będą przerabiać ścieżkę. Nareszcie pozbędę się tego betonowego potwora, który zalegał tam od lat. Jakoś do tej pory nie mielimy pomysłu co zrobić z taką ilością betonu. A teraz eM znalazł kruszarnię, która przyjmie każdą ilość tego dobra
Ewa-ewka36jj, przepraszam

Jakoś umknął mi Twój post. Kronenburg mam dwie. Jedną staruszkę, która nie wiem czy przeżyła tegoroczną zimę, a druga to z kolei młodziutka panienka. Ta wcześniejsza jest z nami od samego początku i będzie mi żal, jak nie odbiję wymarzła do samej ziemi

A mąż co prawda nie wykazuje zbytniego zainteresowania kwiatami, ale gdy powiedziałam, że już dość, bo kasa, bo miejsce, bo praca - to jeszcze wybrał jedną różę niby dla siebie

Poprosił tylko, żebym zrobiła listę, jakie wchodzą w grę, a on już wybierze. I wybrał Anne de Kiev

I właśnie ta zimę przeżyła najlepiej
Życzę wszystkim

na weekend i udanych działań na działeczkach i w ogrodach
