Zaczarowany ogród III

[Dorota71]

Danusiu, podejrzewam, ze mój syn więcej posadził i posiał w swoim krótkim życiu niż jego pani nauczycielka. I wie dużo więcej o tym ale jak widać dorosłym ciężko do jakiejkolwiek niewiedzy się przyznać. Przykre. Niech jej będzie. Ale jak się okaże, że cebula zgniła a młody przez to będzie miał problemy, to mamusia do akcji wejdzie.

Dziś słoneczko takie, ze i dół zakopany.

Wandziu, dół zakopany, wystarczyło troszkę słoneczka. Synkowi wytłumaczyłam, że czasami dorośli są uparci i ciężko jest im się do błędu przyznać. I ma się tym nie przejmować. Wie swoje i to najważniejsze. Tylko ubodło mnie to jak łatwo pani podważa mój autorytet. A to już nie ładnie.

Dziś piękne słoneczko, więc chodziłam sobie po ogrodzie. Usłyszałam hałas w kurniku. Troszkę się wystraszyłam ale poszłam zajrzeć. I co widzę!







Szkodnika przyłapałam. Maleństwo przyszło, zjadło sianka, napiło się wody i sobie poszło. Chyba będę musiała takie obiadki teraz codziennie szykować, to mi szkód robić w ogrodzie nie będzie. A jaka cudna!
Na razie starszy synuś wyniósł mi z kuchni pół lodówki. Marchewka, pietruszka, buraczki. Wszystko dla szkodnika. I siedzi na polu i czeka. Może rodzinkę nam szkodnik przyprowadzi? A niech tam. W życiu z tak bliska sarenki nie widziałam. Nawet złość mi przeszła.

[gloff]

Troszkę dziwne zachowanie tej sarenki,ale widok cudowny

[Dorota71]

Też mnie zdziwiło więc na wszelki wypadek za blisko nie podchodziłam. Ale po tym w jakim tempie zwiewała, to raczej jej nic nie było. Może jakaś zmęczona? Mąż ją z domu pogonił albo sama zwiała odpocząć od dzieci?

[tomaszkowa]

Dorota, ja bym jednak na tym etapie z panią się spotkała. Wychodzę z założenia że drzeć się na moje dzieci mogę tylko ja. Pani nie może uczyć w szkole niesprawdzonych praktyk. Niech się samokształci, jeżeli nie ma wiedzy na temat prowadzonej lekcji. Możesz jej służyć pomocą przecież
Sarniątko dziwnie wygląda na tle muru. Lepiej na łące. Z jednej strony fajne przeżycie a z drugiej wielkie zdziwienie.
Co do szkodników to wiesz, że to my zabieramy sarnom ich naturalne miejsce. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

[slila1]

Witaj Dorotko. Od pewnego, dość długiego już czasu podczytuję cichaczem Twoje wątki. Podziwiam Twoją samodzielność, energię i liczne talenty.
Przygoda z sarenką niesamowita. Moja córka mieszka pod lasem i zimą sarny często podchodzą pod dom, bo znalazły przejście w płocie z siatki leśnej. Wnuk wynosi im marchewki i jabłka, wyjadają też resztki z kompostownika.
Miskant słoniowy, o którym piszesz, to nic innego jak miskant olbrzymi. Jego uprawa jest łatwa.
Wierzbę smoczą rzeczywiście przycinacie przy samej ziemi

[iwona0042]

Ojej, ale gościa miałeś fajnego, dokarmiaj, to nie będzie Ci niszczyć płotku, który upleciesz

[plocczanka]

Dorotko, niech sobie będzie szkodnikiem, ale przyszła ta sarenka do Ciebie pełna ufności, bo widocznie wyczuła dobrego człowieka.
Zwierzęta posiadają jakiś n-ty zmysł i garną się do dobrych ludzi.
Byle tylko więcej szkody już nie robiła.

[Tacca]

Dorotko, gość niezwykły zaszedł w Twoje progi. Uważaj bo jak mu się za bardzo spodoba o przyciągnąć może całą rodzinę. Nie nadążysz z karmieniem.

[Dorota71]

tomaszkowa, Beatko - jeszcze poczekam z wizytą u pani wychowawczyni. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. A sarenka faktycznie dziwnie wyglądała w tym kurniku. Ciekawe czy jeszcze do nas przyjdzie.

slila1, Lidka - witaj u mnie! Rozgość się i czasami napisz a nie tylko zaglądaj. Człowiekowi jakoś tak przyjemniej jest jak widzi, że inny nie tylko wchodzi i czyta ale i jakieś słowo zostawi. Za pochwały ślicznie dziękuję. "Moje sarny" też właśnie wchodzą przez jedną dziurę w płocie. Czasami też przez bramę, która jest z tyłu ogrodu i zdarza mi się zapomnieć i jej nie zamknę. Dzięki za uświadomienie mnie co do tego miskanta. No ja taka mądra, że zamówiłam a nie byłam pewna co.
A wierzbę faktycznie nisko tnę zaraz po przekwitnięciu. Odrasta w zastraszającym tempie.

iwona0042, Iwonko - żeby ochronić płotek wierzbowy przed sarenkami to ja najpierw muszę płot - siatkę leśną naprawić. I bramę pamiętać zamykać. A wiesz, w tym wieku to ..... młodzieńcze roztargnienie.

plocczanka, Lucynko - zobaczymy czy to tę sarenkę instynkt przygnał czy co innego. Jedzenie wystawione za płot. Raczej dzikie psy na marchewki i jabłka się nie rzucą. Fajnie by było, gdyby jednak przychodziła do nas.

Tacca, Danusiu - a niech rodzinkę przyprowadza. Pójdę do sąsiada leśniczego i da mi warzyw ile sarna będzie potrzebowała. Byle w dzień przychodziła, bo w nocy pies gania. Krzywdy raczej nie zrobi ale na pewno by sarenka się wystraszyła. Na razie Bajka w nocy z kojca nie będzie wypuszczona. A rano zobaczę czy coś z zostawionych przysmaków zniknie.

[karolacha]

Ciekawa sprawa z tą sarenką. Jak zobaczyłam ,że leży , myślałam ,że chora . Ale dziwne ,ze tak weszła i leżała sobie w kurniku, mam nadzieję ,że w okolicy wścieklizny nie ma

[Dorota71]

Karolcia ona nie leżała, tylko szalała po kurniku jak weszłam. Więc szybko wyszłam, bo się strasznie o ściany obijała. Pewnie ze strachu. Z pięć minut odczekałam i weszłam znowu a wtedy pannica leżała i na mnie tak słodko patrzyła.
Wcale jej się już do wyjścia nie spieszyło. Ale jak w końcu się zdecydowała, to znowu czmychnęła jak wiatr.
Powiedziałam jej do jutra i tyle ją widziałam.

A teraz pokażę Wam mój nowy środek transportu.



Mnie się bardzo podoba.

[TerDob]

Witaj Dorotko ale miałaś fajnego gościa wprost niemozliwe i ze udało Ci się jej zdjęcie zrobić
Ten nowy środek transportu - odlotowy
Głowa do góry jutro będzie lepiej i zaświeci .
Pięknie Ci wschodzą nasionka i patyczki ukorzeniają - masz powód do radości
Pozdrawiam

[Dorota71]

Beatko, kury nie posr..... nie wystraszyły się znaczy, bo woliera otwarta a kury w ogrodzie buszują.

Tereniu, prawda, że mój nowy środek transportu jest super.

Faktycznie wiosna coraz bliżej, dzisiaj widziałam boćka jak leciał z czymś do gniazda. Żurawie cały czas na łące mi sie drą.

Troszkę kwitnie. Nie to co u Was. U mnie tak pomalutku.


Tu akurat nos wystawia czosnek olbrzymi. Zobaczymy jaki on olbrzymi będzie.





Ogólnie to buro i ponuro. Nie lubię takiej wiosny.







I znowu miałam/ wróć, mam gościa. Tym razem do kurnika nie nawiała. Pojadła jabłuszek, zasrała całą wolierę i chyba rozgościła się na dobre.
Znajomy myśliwy mówi, żeby uważać, bo jak ją dokarmiamy, to możemy się już jej nie pozbyć. A przychodzi do nas bo prawdopodobnie jest w ciąży.
Nie miała baba kłopotu to teraz sarnę ma.
Weszłam do niej do woliery a ona nawet za bardzo się mnie nie wystraszyła, tylko jak rękę z marchewką wyciągnęłam, to zaczęła krzyczeć ale nie uciekła.

[Tacca]

Dorotko, to przerzucasz się na hodowlę dziczyzny

[Dorota71]

No wiesz, raz to frajda ale jak zaczyna się powtarzać to już nieciekawie. A chyba powinnam zacząć się bać, bo ona nie boi się mnie.
Już mam potwierdzenie, jest w ciąży.