Witajcie w piękne, słoneczne przedpołudnie.
Ewelka jak jest chłodno i się robi to sobie myślę :kiedy to się skończy... już mi się nie chce. Ale jak wreszcie przychodzi godzina 18, bo o tej porze robi się już szaruga to jestem zadowolona że coś drgnęło do przodu. A w taką pogodę jak wczoraj to zupełnie inna kwestia.
Dorfi nie cieszę się jeszcze. Nie wszystkie doły są wykopane. Ale miejscówki już wybrane

.
Dorotko dziękuję.
Aguś odległości są różne. Tam gdzie większe róże jest trochę większa odległość 100-120 cm. A tam gdzie maluchy to koło 80 cm. Chciałabym żeby róże się stykały i stworzyły taką kwiecistą ścianę w przyszłości. Lilia św Józefa nie ma kopczyka. Akurat tutaj była przysypana ziemią bo kopałam dołki pod róże koło niej. W ogóle przykryta nie była. Rozetę miała taką i rok temu. A potem w lato zniknęła. Wierzba to faktycznie Sekka. Dostałam w gratisie w zeszłym roku.
Soniu kamienie zbieraliśmy jak leci. Będziemy je łupać młotem na pół i dobierać. Zobaczymy jak wyglądają w środku. Bo jednak środek się różni od zewnątrz. A te które się nie będą nadawały to przydadzą się do czego innego. Murek będzie powstawał pewnie baaaaardzo powoli.
Lilia rozetę miała w zeszłym roku i latem zniknęła. Także nie nastawiam się.
Milenko przy takiej pogodzie i tylu sprawach to i tak dobrze że o zapełnieniu kompostownika pamiętasz. Zanim lilie przysypałam ziemią przy kopaniu dołków, też miałam wrażenie że coś tam z środka idzie do góry. Nie wiem, może nowy liść. Ale nie ruszam jej, niech sobie rośnie jak chce. Jak wreszcie zakwitnę to zacznę ją komplementować. Dobrze że kupiłam tylko jedną. Na więcej szkoda byłoby kasy.
Parapety wymyśliłam sobie inne. Ale nie dogadaliśmy się z bratem dokładnie jak to widzę. I bardzo dobrze! Bo te które chciałam byłyby dużo brzydsze. Na zdjęciu tego nie widać, ale są naprawdę ładne. Takie zgrabne. Sok z brzozy mnie też smakowo nie podchodzi. Ale Darek go uwielbia. Podejrzewam, że naczytał się o jego właściwościach. Bo nie wierzę, że tak mu smakuje

. Jeszcze nie spuszczaliśmy.
Dobrze Ci chodzi po głowie, zbieramy od kilku sezonów.
Asiu byłam trzy dni. Nie ma możliwości żebym w jeden dzień zrobiła tyle rzeczy. Wstawaliśmy rano i wracaliśmy 18, po 18. Cały czas coś robiliśmy i zrobiło się tylko tyle ile opisałam. W jeden dzień nie byłoby szans. No chyba że od 6 byłoby ciepło i ciemno robiło się po 21

. Wierzba młoda, sadzona dopiero w zeszłym roku. Działka po zimie wygląda tragicznie. Pracy mnóstwo no ale co mam robić? Trzeba działać. Sosnę Ophir mam na pniu. Karłowa.
Moni ta pogoda wczorajsza tak bardzo mnie ucieszyła... w pewnym momencie położyliśmy się na trawie i chłonęliśmy wszystkie promienie jakie słoneczko wysyłało.
Zuzia ładuje, ale szczerze powiedziawszy dzisiaj mam straaasznego lenia. Murek ma być oddzieleniem części warzywniczej i sadowniczej. Już jest oddzielony drewnianym płotkiem. Ale po tej stronie jest sporo kamienia i postanowiliśmy właśnie tam zrobić murek. Postument na zegar będzie z cegły. Już 50 sztuk kupiłam. Bo nie chciałam przeciążać mojego autka. Jeszcze drugie 50. Oczywiście to nie wszystko na jeden postument. Kupiliśmy też kranik ogrodowy. Chcemy go postawić też na podwyższeniu z cegły. Wszystko się przyda a u nas w budowlanym jest promocja akurat.