Też mam takich małych pomocników

Nie zawsze ta pomoc jest taka jakiej oczekuje. Córka mając 3 lata przyniosła mi bukiet mieczyków bizantyjskich, moich własnych, o które tak walczyłam, tak dbałam

może nie byłoby to jeszcze takie straszne gdyby zerwała je z łodygą, a ona sam kwiat
Za to synek, 4 lata, nie zerwie nic, a nawet ma rękę do sadzenia. W zeszłym roku do gustu przypadły mu starce/mrozy, które nazwał po swojemu "białaski". Także w całym ogrodzie rosły mrozy przez niego posadzone, żadna sadzonki nie została
A nawiązując do dowcipu, to jedną z niewielu rzeczy, których żałuję w życiu, jest to, że nie poszłam za sercem, w kierunku własnych zainteresowań i nie zostałam ogrodnikiem , tylko magistrem czegoś czego i tak pewnie nigdy w życiu robić nie będę

Za mały ogród, za dużo marzeń...