Witam wieczorową porą.
Marysiu pewnie nie zapomnę, ale gdyby nie inne, te nie ogrodowe sprawy, to było by całkiem dobrze.
Niestety przeciwności losu się kumulują i to przytłacza.
Staram się myśleć optymistycznie i snuć plany na kolejny sezon, a to mnie podnosi na duchu.
Mam cichą nadzieję, że przy kolejnym naszym spotkaniu przywita Cię ogród tętniący życiem i moja roześmiana japa.
Jadziu pewnie jeszcze długo mi to w pamięci pozostanie, ale to tylko rośliny. Było by zdecydowanie gorzej, gdybyśmy zostali bez dachu nad głową. Kiedyś tam odrosną i będzie dobrze.
Aniu bo i nie ma czego zazdrościć. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę, ani ogromu pracy przy ogarnięciu tego po nawałnicy.
Miejmy nadzieję, że ten rok będzie łaskawszy.
Betinko u nas w kościele zazwyczaj stały takie blade różowe, a białą mam z przypadku..........miała być różowa, ale nie od księdza.
Dzisiaj po ciężkim wczorajszym dniu miałam w planie wybrać się na ogród szukać wiosny, ale ........
padał deszcz, sypał śnieg i drobniutki grad, więc z planów nici.
Z braku laku dobry kit, więc dalej pociągniemy wspominkami.
