Witam miłych gości
Tajeczko strasznie się cieszę, że Cię widzę. Mam nadzieję, że i Ty lada moment ruszysz z nowym wątkiem.
Miodunki u mnie już obudzone i cieszą swoimi kwiatuszkami.
Jadziu się pięknie załapałaś na drugie miejsce.

W marcu z pogodą może być różnie, ale wolałabym bez niespodzianek. Sporo roślin już wystartowało, więc jeśli przymrozi, to będą straty.Przystojniak z trawy ma na imię Kora i obecnie jest mamuśką, więc jak jej się uda wyrwać od maluchów, to odpoczywa na trawie.
Marysiu ja odmłodzona? Czasem się czuję, jakbym miała dwa razy tyle lat ile mam.

Gdyby tak Marysiu nowe wątki odmładzały, to Ty zapewne miałabyś jeszcze mleczaki, a może nawet i nie.
Front robót jest wszędzie, a raczej poległ, bo sama nie dam rady, a Krzysiek wraca z pracy po ciemku.
Zdjęcie jest faktycznie z okolic rabaty po wyciętym iglaku, ale płożącym. Kosodrzewinę na murku planowałam tylko trochę podciąć i podcięłam, ale paskudnie wygląda.
Mam nadzieję, że jak różyczki przed nią troszkę się rozrosną, to będzie znośnie, a jeśli nie to zrobię jej ciach.
Tereniu cieszę się , że do mnie zaglądasz.Pierwsze kwiatuszki choć niepozorne, to bardzo cieszą.
Dziękuję za życzenia, bo baaardzo się przydadzą. Tobie również dużo zdrówka i wszystkiego naj.....
Krzysztofie
Aniu oczywiście, że nie może tu Ciebie brakować, a w realu też z kawusią czekam.
Stasiu strasznie mocno Cię witam.

My to chyba częściej widzimy się w realu, niż na forum.
Działacie, to szumnie powiedziane. Mamy totalny kepisz i deficyt sił i czasu, więc coś tam pomału popychamy do przodu, choć czarno to widzę.
Marzenko witam serdecznie.
Kasiulko witam i Ciebie gorąco.

Obyś miała jak najwięcej tych wolnych chwil.
Dzisiaj miałam bardzo pracujący dzień i obawiam się, że jutro nie będę się mogła ruszyć. Planowałam sobie zrobić o wiele więcej, ale niestety kręgosłup nie pozwolił. Przyjechały zamówione roślinki, a ja jeszcze nie przygotowałam miejsca.
Z drugiej strony ogarnęła mnie czarna rozpacz, jak odkryłam, że dwie moje hortensje nie mają korzeni.

Myślę, że to karczownik, bo korytarz za szeroki na nornice. Nie mam już siły do tych niszczycieli i wszystkiego mi się odechciewa. Trutki nie rusza. Tunele przy niej zasypuje gadzina. Ostatnie dwie zimy były wyjątkowo łagodne i pewnie ich się namnożyło.
Nierówna ta walka, bo przegrywam zawsze ja. Straciłam już sporo roślin i zaczynam sobie zadawać pytanie po co ja to robię? Narażając się na dodatkowy ból ciągle dosadzam roślinki, a te gadziny w krótkim czasie przetrzebią mi rabaty dokładnie.
Nawet nie chce mi się zdjęć robić, bo co Wam pokażę? Gołe patyki bez korzonków?
Dobranoc wszystkim.
