Tomek_Os pisze:ilona58 pisze:Ja zastosowałam radykalną metodę-ścięłam czereśnię.Co roku był wyścig ,żeby chociaż spróbować czereśni.Ilona
Zwycięstwo!
P.S. nie mogłem się powstrzymać

Jestem bardzo bliska zastosowania tej metody jaką zastosowała ilona58 .
Mam jedną czereśnię,właśnie owoce dojrzewają, ba próbują dojrzeć,ale jak sądzę nic z tego nie będzie.
Mnóstwo owoców jest już strąconych.
Często razem z przyrostami.
Na drzewie pozostało niewiele.
W poprzednich latach udało się zjeść trochę owoców i dokonać jakiegoś niewielkiego zbioru w miarę dojrzewania
przez kilka dni jakąś miskę-dwie ale był to wyścig.
W tym roku jeszcze nic nie nadaje się do zerwania a mam mnóstwo spadów!
U mnie grasuje para "zakochanych " gołębi,która utworzyła sobie gniazdo na rosnącym nieopodal,na ulicy starym jesionie i wpada na wyżerkę po kilka razy dziennie na moją czereśnię. Wpadają też szpaki ale te nie mają szans...podobnie jak ja.
Jestem bliska decyzji, by po zakończeniu tej 'zabawy" wyciąć drzewo...
Szkoda mi bardzo ale nie ma skutecznego sposobu by utrzymać owoce na drzewie do momentu ich dojrzenia.
Mam dość walki z ptakami
