Pod Jesionem cz. 4

[renzal]

I może troszkę spokojniej...

[Maska]

Festiwal jeżówek pamiętam Twoją ogromną kolekcję i nareszcie mamy okazję się pozachwycać
Śliczny kolorek krwawnika. Rozochociłam się i mogę jeszcze oglądać

[renzal]

Kolejne wspomnienia:













a tu jedyne zdjęcie - roślinka została zauroczona i "zdechła" jeszcze w zeszłym sezonie.

[renzal]

Mocna deklaracja:
Nie kupię żadnej paczki nasionek, chyba że będzie mi niezbędna...


To chyba nie do końca tak miało brzmieć... Fakt jest faktem, że jestem uzależniona! Mam tyle opakowań, że spokojnie jestem w stanie obsiać dwa hektary, a nie 20 arów, zwłaszcza obsadzonych. Szkodniki chyba wiedzą o nadmiarze, bo przetrzebiły tej zimy moje bylinki niemiłosiernie.

[tencia]

No po prostu mnie zatkało ,kupiłam kilka jeżówek ,zobaczymy jak przezimują.

[plocczanka]

Pięknie w Twoim ogrodzie, Reniu
Wszystkie kwiatulki śliczności, ale kolekcja jeżówek bije po oczach.
Cały zbiór imponujący, a najpiękniejsza spośród nich ta limonkowa. Rzadko spotykany kolor, ale za to wyjątkowo uroczy.

[wielkakulka]

Siałyście nasionka jeżówek, czy tylko kupowałyście gotowe sadzonki? Ja siałam tak jak na kupnej paczce napisano - późnym latem/jesienią i z całej paczki mam jedną. Mam teraz nasionka i sie zastanawiam - jak to zrobić?

[renzal]

Teresko! Jeżówki są raczej mrozoodporne, ale lubią je szkodniki (nornice i ślimaki itp.) Drugim problemem jest podatność na choroby grzybowe, zwłaszcza wczesną wiosną. Lepiej ich nie okrywać, chyba że idą bardzo duże mrozy. Ja w tym roku zrobię profilaktycznie oprysk miedzianem. Są za to dość odporne na suszę.

Lucynko! To Green Jewel! Moja ulubiona! W tym roku ponownie ją kupię, bo została pożarta przez nornice A była już taka duża.
Bardzo długo kwitnie, kwiaty ładnie wyglądają od początku do końca! Średnia na wysokość - ot idealna na pierwszy drugi plan rabaty lub do donic.

Aniu Moje jeżówki kupiłam jako sadzonki. Większość nowych odmian jest rozmnażana in vitro i nie da się ich uzyskać (minimalna szansa) tradycyjnym siewem. Jeśli masz nasionka, to nie czekaj tylko wysiej teraz (wiem, że w bloku to kłopotliwe) i wiosną wysadź do ogrodu. Masz większą szansę, że zakwitną jeszcze tej jesieni. Taką tradycyjną postaram się podzielić jakbyś chciała!

[plocczanka]

Ależ piwoniowo się zrobiło!
Prawie czuję ten piękny zapach!

[Maska]

Renatko trwaj w postanowieniu wspieram Cię, bo ja też wpadłam w amok, ale udało mi się trochę porozdawać i koniec z kupowaniem. Już wiem że będę musiała ubrać kogoś w przekopanie kawałka nieużytku
Widzę że jednak goryczka też jest i prześliczne piwonie, tyle zdjęć przed nami ukrywałaś

[renzal]

Lucynko! Kocham piwonie! Mam ich kilkanaście i większość to stare ,,babcine" odmiany, ba najstarsza ma ponad 70 lat!

Marysiu! Przeraziłam się ilością opakowań, które kupiłam tylko w tym roku... 25 jadalnych i 32 ozdobne... Część już rozdałam (kupuję dla teściówki), część trafi na balkon mojej Mamusi i do ogrodów przyjaciół i znajomych (poza kupowaniem uwielbiam też siać ).
O ile mogę bez trudu wytłumaczyć kilka opakowań ogórków, których wysiewam sporo co sezon, ba nawet dwa opakowania rudbekii dwubarwnej..., to wiele innych nasionek teoretycznie mogłam sobie darować...
Tyle, że od kilku lat polowałam na karczochy...a teraz trafiłam na dwie odmiany, a fasolnik tak kusił kolorowymi strąkami..., chciałabym spróbować musztardowca, a cynii muszę mieć sporo, no i konieczna jest lobelia i maciejka....

[Maska]

Renatko nie tłumacz się przecież ja Cię rozumiem Jestem wśród tych szczęśliwców, któremu wysłałaś rudbekię pełną. Widziałaś jak ślicznie kwitła , zebrałam nasiona i liczę na takie same rudbekie
Śliczne digitalisy

[plocczanka]

Reniu, Marysia tak naukowo, po łacinie, a ja po naszemu: piękne, duże naparstnice.
W dodatku całe kępy.
Delphinium równie piękne.

[Maska]

Lucynko ta nazwa ma podwójne znaczenie, bo pewna tajemnicza forumka Lisica szczególnie je docenia, ale zawsze nazywa je digitalisami

[renzal]

Marysiu! Ja się tylko śmieję, ale uspokoić się z zakupami muszę, to pewne. Moje naparstnice rosną praktycznie samodzielnie, bo raz posadzone dają sobie radę, ja im tylko nie przeszkadzam, choć ostatniego lata ratowałam je w czasie upałów, bo mdlały. Miałam jeszcze żółte na innej rabacie, ale jakoś zanikły...

Lucynko! Ostróżki z tej rabaty, to ulubienice mojego H. Dwa lata temu miałam ich sporo więcej, ale te odmianowe są znacznie delikatniejsze... Troszkę im było źle w gliniastej i zbytnio zakwaszonej glebie. Te klasyczne nawet potrafią się rozsiać.