Dorotko - ja też kiedyś twierdziłam, że nie umiem zrobić pączków. Dopóki nie spróbowałam.
Później już nie mogłam się wymówić brakiem umiejętności. I tak już zostało.
Jacku - dziękuję
Aniu - ja też jestem mięsożerna, ale sa w mojej rodzinie i tacy, którzy kochają słodkości.
Za pochwałę clematisów
Iwonko [00..] - dziękuję za dobrą nowinę.
Eustomy póki co mają się bardzo dobrze.
Elu - szczęśliwie powojniki jeszcze mi nie chorowały, ale nie żałuję im nadmanganianu potasu i być może to je chroni przed choróbskami.
Nie pamiętam nazwy powojnika z pierwszego zdjęcia. Mam go od Stasi_ogród, może u niej znajdziesz nazwę.
Natomiast ten biały to Maria Skłodowska - Curie. Młodziutki, wiosną posadzony i naprawdę pięknie rósł oraz miał dużo kwiatów. Oby mi tylko nie zmarzł tej zimy.
Heliotropy będę pikowała dwa razy. Pierwszy raz, gdy dostaną pierwsze listki właściwe, drugi raz, gdy zaczną się rozpychać w szklarence. Wtedy dopiero każda roślinka dostanie własną doniczkę.
Reniu - szczerze mówiąc, też się martwię o moje najmłodsze powojniki. Mróz pewnie dał się im mocno we znaki.
Agatko - dla powojników robię specjalny mocno cuchnący nawóz z jajecznych skorupek.
Przez całą jesień i zimę zbieram skorupki, suszę je, a wiosną zalewam wodą i czekam aż woń dobywająca się z pojemnika będzie wykręcała nos. Wtedy rozcieńczonym w proporcji 1:5 nawozem podlewam dość obficie starsze, 1:10 młode powojniki.
Jesienią obsypuję korzenie dobrym, bo zmieszanym z gołębim nawozem, kompostem.
Sporo tego dobra dostają, ale odpłacają kwieciem i bujnym rozrostem.
Rafiku - ten biały powojnik to Maria Skłodowska - Curie. Fakt, ładna. Mam nadzieję, że przeżyła zimę.
Marysiu [Maska] - jeśli Tobie nie wzejdą heliotropy, to jakoś się podzielimy. Liczę na więcej siewek.
Ten hibiskus, który mi wzeszedł to nie z moich nasion, ale sprezentowanych mi przez koleżankę z FO. Jeszcze fioletowy powinien się pokazać chociaż jeden, ale na razie cisza w jego okolicy.
Co do podpór do pnączy, to pomyślę. Może coś znajdę. Mam mnóstwo czasopism ogrodniczych z kilku roczników, to pewnie coś tam znajdę. Sama nie mam wyobraźni technicznej.
Moje tzw. pergole zostały wykonane z części starych wersalek, które ludzie wyrzucili pod śmietniki, a przy altanie zamontowaliśmy gotowe kratki zakupione w NOMi. Niestety ta sieć marketów już upadła.
Pewnie, że jeszcze nie kładę się do
Buźka











