Cyma, ale ja nie rozumiem, co z Twoim Chopinem? Toć on jest wielkokwiatowy, więc tnie się nisko. Nie mam racji? No może coś mi się pomyliło. W każdym razie cięcie, jak się okazuje, zawsze wychodzi różom na dobre.
Renzal, nie masz się Renatko czego obawiać. Żadna roślinka Ci nie wymarznie. Najwyżej tylko troszkę tego, co jest na wierzchu, bo na pewno wszystko, co znajduje się pod ziemią, pozostanie w dobrej kondycji.
Tencia, a może Bracia Grimm mają tak ciemne pędy z racji swojego koloru kwiatów? Jeszcze nic nie wiadomo. Niedługo się okaże, jak nam różyczki przetrwały zimę.
AguJa, tylko przypadkiem nie zechciej sprawdzać, co tam jest pod kopczykiem. Ja kiedyś nie mogłam wytrzymać z ciekawości, a potem żałowałam.
Pela, mi się wydaje, że tam u Ciebie w puszczy to jednak jest zacisznie i nic się różom nie stanie. Gorzej mają ci, którzy sadzą róże na tzw. patelni.
Margo, u mnie wszystkie pędy są żywe i zielone, choć nie okrywałam żadnej. Nowe też w porządku. Nie zdążyłam jeszcze oskubać ze starych liści, więc szybko to muszę nadrobić, żeby czarna zaraza się nie rozlazła.
ewelkacha, dzięki kochana

Ścieżki to wielka wygoda. Szybko można zrobić porządek. Nie żałuję swojej decyzji.
ewka36jj, cieszę się, że udało mi się Ciebie ściągnąć do mojego wątku

Piszesz o moich różanych okazach, a to właśnie Ty masz dorodne krzewy, godne pozazdroszczenia. Ja na każdą róże muszę czekać trzy sezony, żeby w końcu ładnie wyglądała. No i żeby w między czasie nie zmarzła. Sama wiesz, jak to jest z tymi różami. Człowiek się zapiera, że już nigdy więcej... a potem kupuje się następne.

Aż któregoś dni liczysz te swoje krzewy i nie możesz wręcz uwierzyć, że tyle się ich zebrało.
Ballerina i bodziszek
