Witam miłych gości.
Marysiu pewnie i będzie kwiecił, choć nie wszystko przetrwa. Przestałam się tym przejmować, bo nic na to nie poradzę, a jedyne co mogę, to dosadzić nowe rośliny.
Warzywnik angielski? Oj on częściowo zgapiony właśnie od Ciebie i po jednym sezonie ze skrzyniami mam ochotę na więcej.
Dobrego dnia dobra wróżko.
Julciu skrzynie, to pomysł podebrany Marysi. Jak masz materiał, to nawet się nie zastanawiaj. Ułatwia to utrzymanie wilgoci i jako takiego porządku.
Aniu przyjdzie czas i u ciebie na tworzenie rabat bliżej nowego domku.
Azalie? Moim zdaniem wielkokwiatowe są najodporniejsze i jeśli coś z różaneczników będę dosadzać, to właśnie tylko azalie wielkokwiatowe, bo reszta nie za bardzo chce ze mną współpracować.
Tereniu warzywnik mały, bo nie za bardzo lubię w nim pracować, ale jest mi potrzebny, by po natkę pietruszki nie gonić specjalnie do miasta.
Ewelino witam serdecznie w moich skromnych progach i zapraszam częściej.
Ogród spory, bo działka ma 40 arów, ale przestrzeni też jeszcze mam pod dostatkiem.
Krysiu jak to przeze mnie? Znaczy się ....jak ja nie będę pisała, to Ty wtedy będziesz częściej?... Oczywiście żartowałam. Cieszę się z każdych odwiedzin.
Tyniu miło mi, że Ci się podobają moje krzaczorki. Z racji nieróbstwa opowiadam Wam bajkę o moim ogrodzie.....może to ciut przygłupie, ale cóż robić, kiedy ziemia jeszcze zamarznięta
?
Betinko dla mnie właśnie ten bordowy to taki pospolity, bo jest wielki i mam ich kilka, ale inne odmiany też u mnie rosną i bardzo lubię te kolczaste rośliny.
No dobra.....bajki ciąg dalszy.
Wiosna trwała i kwitnące wysokiego pochodzenia książęta miały również swój dwór....ten bardziej przyziemny.
Ogród z dnia na dzień robił się coraz bardziej kolorowy i coraz bardziej suchy, więc musiałam wyciągnąć gada do obrony swojego królewstwa.
Gad.....znaczy się 60 metrowy wąż- SMOK zionący wodą.
Nawet w warzywniku było jeszcze coś widać.
W królestwie zaczynały się budzić królowe, ale o tym następnym razem.
