Sweetdaysy, mnie też się powojniki nie udają. Mam za kwaśną ziemię i nawet podsypywanie dolomitem nie pomaga. Ale ten Guernsey kwitnie co roku. A miejsce ma naprawdę kiepskie. Rośnie tuż przy ścianie domu. Może ma tam w ziemi jakiś wapń. W każdym razie jestem zadowolona z tego klematiska.
Nifredil, żurawki w większej części kwitną bardzo pięknie. Ja nawet biorę sobie te pędziki do wazonu. Ale mam też takie odmiany, którym od razu obcinam pędy, bo są pokraczne i nijakie. Co do bodziszka, to przypomnij mi się wiosną. One się b. łatwo ukorzeniają.
JagiS. W maju faktycznie róż nie widać. Kiedyś tak sobie myślałam, żeby zrobić rabaty z samych różyczek, lecz wiosną byłoby na nich straszliwie pusto. Pamiętam taką swoją rabatę różaną, która po tej sławetnej mroźnej zimie wyglądała wiosną tragicznie. Nie tylko wiosną, lecz potem latem. Wszystkie róże wymarzły i pozostało wielkie NIC. Dlatego teraz mam sporo bylin, które sprawiają wiosną wiele radości. A róże w maju też u mnie SĄ. A jakże. I to w owym przecudnym stanie, do którego teraz mi już tak straszliwie tęskno. Spójrz tylko...
Cymuniu, na bodziszki nie narzekam. Wręcz przeciwnie. Świetne są. No ale tak jak ze wszystkim zdarzają się kiepściutkie odmiany , a może tylko nie nadają się do mojego ogródka. Muszę upolować jakąś ładną niską odmianę białych, to już będę w pełni usatysfakcjonowana.
Lisico, witaj nowy gościu. Jakoś ostatnio rzadko mi się zdarza, żeby zajrzał do mnie ktoś nowy. Tym bardziej cieszy mnie twoja wizyta, bo dotychczas mijałam się z Tobą tylko w wątku Jagi.
Co do naparstnic, to kiedyś zostawiłam taką jedną tuż obok róży. Wyrosło toto wysokie i grube, wykarmione smaczkami, które przeznaczyłam dla różyczki. A różą była coraz bardziej biedna i zagubiona, aż w końcu wyglądała na taką, która zamierza paść. Szybko usunęłam naparstnicę i od tamtej pory pilnuję, żeby siewki były w bezpiecznej odległości.
Jeśli chodzi o werbenę, to ja już od kilku lat próbuję ją u siebie utrzymać. Dostawałam parę razy siewki od forumowiczek. No ale niestety, nic z tego nie wyszło. Dzięki Ci za propozycję, ale już machnęłam na tę roślinkę ręką. Nic na siłę. Moja ziemia im nie pasuje i koniec.
Dorotko, wszelkie drzewka na pieńku są idealne do małych ogródków. Szkoda, że w naszym klimacie trudno utrzymać pienne róże, bo można by wiele zmieścić takich na rabatach.
Elwi, powojnik Guernsey jest zdecydowanie biały i ma kremowe środki. To wielkokwiatowy i kwitnie jako jeden z pierwszych. Chyba nie jest wymagający. U mnie nigdy nie miał uwiądu ani żadnych chorób, czego nie można powiedzieć o innych odmianach.
A teraz jeszcze słówko o tych małych żonkilkach. Można by na przykład podsadzić nimi obwódki bukszpanowe. Ja chyba właśnie tak zrobię w przyszłym roku, jeśli dostanę tę odmianę.
Ignis, absolutnie masz rację. Naparstnice czy inne byliny muszą rosnąć w bezpiecznej odległości od róż. Na zdjęciu zestawienia róż z bylinami są super, ale gdy w rzeczywistości rosną zbyt blisko siebie, róże zawsze są poszkodowane. Byliny zabierają im wodę, pokarm i światło. Trzeba uważać zawczasu.
