Gosiu [Margo] - kiedy pracowałam, to również odsypiałam w niedzielę. Pamiętam, że na mszę chodziłam dopiero wieczorem, bo po długim spaniu trzeba było spieszyć się z obiadem, potem poświęcić trochę czasu rodzinie, a w końcu zdenerwować się, że za chwilę poniedziałek i do roboty.
Teraz mogłabym sobie pospać , ale w dzień nigdy nie zasnęłam, mimo że kilka razy, np. po weselu próbowałam. Nic z tego. Musiałam dzień przemęczyć.
Marysiu [Maska] - to Ty teraz masz tak, jak mój M miał odkąd go znam. Jeszcze dobrze głowy do poduszki nie przyłoży, a już chrapie.
Nie ma ani jednego dnia i nigdy nie było, by się nie zdrzemnął po obiedzie. Przy czym nie kocołuje po nocach, najpóźniej kładzie się do łóżka około północy, ja wówczas jeszcze leżę sobie w
czytelni. Fakt: wstaje jakąś godzinę wcześniej niż ja, no bo pies jest jego.
Buziole dla Was i dla wszystkich gości.
