Witam miłych gości.
U mnie już biało.
Niby nie ma się z czego cieszyć, ale ponieważ mój ogród jest obecnie w fatalnym stanie i od dłuższego czasu nic w nim nie robię, to chyba z ulgą powitałam cieniutką, białą pierzynkę.
Pewnie niedługo się roztopi i widoki będą jeszcze bardziej żałosne.

Cóż...... oby do wiosny, bo mam nadzieję, że wiosną okaże się dla mnie łaskawsza.
Ewciu już nie jest jesiennie, tylko zimowo. Cienka warstwa białego puchu przykryła moje zaniedbane rabatki.
Z jednej strony się cieszę, bo zdecydowanie czysciej się zrobiło, ale obawiam się widoku po stopnieniu śniegu.
Kasiulko już nie marudzę. Aktualnie mam biało.
Teraz pozostaje mi tylko czekanie do wiosny.
Dorotko domek ogrodnika to zupełnie nowy pomysł mojego małża. Na razie w fazie urojenia i trochę trzeba będzie na niego poczekać.
Dorotko na zdjęciach widać tamaryszek, bo rośnie u mnie, a nawet dwa, tylko ten drugi jeszcze malutki.
Ten większy mimo cięcia i straty części korony po burzy nadal jest spory. Znalazłam na szybko takie jesienne zdjęcie, a wiosenne masz na 9 stronie tego wątku.
Michałku jasne, że mam w ogrodzie takie niechlubne miejsca, wszak to ogród przydomowy , a dom stary poniemiecki do remontu, więc różne materiały można u mnie spotkać. Na zdjęciach tego nie widać i tak jest ok.
Michałku jeśli chodzi o straty, to oprócz liściastych straciłam również iglaki. O takich mniejszych nawet nie wspominam, ale poszły mi duże kilkumetrowe sosny czarne, dwie zwykłe skróciło o połowę. Kilka tujek i jałowca takich 3-4 metrowy po prostu położyło na ziemi.Cześć z nich popodpierałam, podlewalam i mam maleńką nadzieję, że się przyjmą z powrotem. Dopiero przyszły sezon pokaże co przetrwało.
Tereniu dzisiajam już biało, ale i tak zmarznięte różyczki
wychylają swoje kolorowe główki.
Za życzenia bardzo dziękuję, bo mocno się przydadzą.
Jadziu Księciuniu już nie kwitnie, ale mamy koniec listopada, więc nic dziwnego.
Zaskoczeniem dla mnie jest Degenhard, który mimo przymrozków i śniegu wciąż ma ma sporo pączków i maleńkie kwiatuchy.
Marysiu i jak tam? Zdrówko wróciło?
U mnie bez większych zmian, choć po szalonych pigułkach od pani neurolog ból jest mniejszy, ale normalnego spania dalej nie ma, bo jak się położę, to czuję się jak na płynącej i mocno kołyszącej tratwie.
Chwaścik wyrósł i to nie jeden, ale daję im czas do wiosny.
Berberysy? Właśnie się zdziwiłam, bo okazuje się, że mam ich około 15 sztuk, ale w tym około połowa maluchów, więc nie będą zbytnio zawadzać.
Od Zosi mam już piękną Warszawę, a chryzantemki będą mi przypominać Was obie.
