
Coraz rzadziej człowiek bywa w ogrodzie i mimo, że moje pozbierane po okolicy róże siedzą jeszcze w próżni, to jakoś nie mam ochoty grzebać się w chłodnej już ziemi. Dzisiaj dla odmiany muszę zebrać swój leniwy tyłek i ruszyć do łopaty

Ostatecznie nie udało mi się nigdzie w okolicy dostać Artemisa i The Fairy.. może to i lepiej, będzie okazja do zamówień wiosennych. Mam za to kilka cudów z pobliskich szkółek i sklepów ogrodniczych. Co lepsze po rozwinięciu paskudnej czarnej folii z moich anonimowych "żółtych, angielek, pnącej i rabatowej" odsłoniły się plastikowe opaski z opisami Jude de Obscure (nie było jej w planach, ale po obejrzeniu u wujka google jestem zachwycona


Wiecie co jest najlepsze w tegorocznych zakupach. Za całość wydałam jedyne 45 zł



Zuza, Sonia, dziękuję wam za podpowiedzi w temacie traw. Mam całą zimę na przemyślenia, co trochę przeraża mojego eMa


Annes, okazuje się, że jeżówki to całkiem silne rośliny. Nie wiem jak to jest z tymi fikuśnymi odmianami, ale w podobny sposób mam ukorzenioną Coconu Lime. Również zakwitła w tym roku. Nie była co prawda tak duża i spektakularna jak Mama Mia, ale można odhaczyć kolejny sukces. łatwiej rozmnożyć w ten sposób, niż kombinować z nasionkami.
AguJa, kochana, przepraszam, że dopiero teraz.. Pewnie już posadziłaś swoje lilie


Rabaty Sonii czarują i przyciągają wzrok szczególnie teraz - jesienią, kiedy w większości ogrodów nie ma na co patrzeć.. Cóż, będziemy sadzić trawy

Grażynko, dokładnie pamiętam twój winobluszcz. Oj, robił wrażenie. przypuszczam, że powód zbrązowienia liści będzie taki sam jak zbrązowienie mojej trzmieliny. Brak wody


Wandziu, póki co padła u mnie tylko jedna jeżówka i to tak jak mówisz zjadły ją ślimaki.. Jakoś od spodu sobie zaczęły i nawet przesadzenia już nic nie pomogło. Wydaje mi się, że te "puste" odmiany są wytrzymalsze, a już pewnikiem podstawowa różowa mogłaby dać sobie u ciebie rady. Mojej zdarza się nawet rozsiewać się po okolicy i wyrasta przykładowo w szczelinie między kostką brukową

Dorotko, prawda jest taka, że kiedyś miałam swoją listę różanych chciejstw, a później zaczęłam odwiedzać forumowe ogrody i ta ścisła lista zaczęła się nieco rozpełzać. Chippendale pamiętałam od ciebie, podobnie jak wychwalanego Abrahama (mój na przeprosiny wykształcił jeszcze jeden pączek, ciekawe czy zdąży przed zimą zakwitnąć)
Clem, Fruczaki to są dopiero szybkie bestie.. U mnie zaczęły latać w ubiegłym roku, wtedy był jeden, w tym roku (chyba dzięki werbenie) przylatywały całe grupy. Mistrzostwo

Aneczka, jak się ukorzenia róże w ziemniakach?

Aniu, Chippendale wygląda zjawiskowo na zdjęciach, ciekawa jestem czy będę równie zachwycona jak zakwitnie u mnie..
Kochani, wieczorkiem ogarnę się ze zdjęciami.. a raczej tradycyjnie już o tej porze roku resztkami. Póki co lecę w odwiedziny do was
