Harvi pisze:Nie chciałbym, żebyś mój przydługi post potraktował jako atak na swoją osobę.
- no wiem, ale trochę złośliwości tu i ówdzie nawtykałeś

, najważniejsze jednak, że nie po to przecież odpisywałeś, żeby się wyzłośliwiać
Harvi pisze:Ja jak się "zakaktusiłem" 4 lata temu to przeczytałem je wszystkie i wynotowałem sobie przydatne dla mnie informacje i kiedy było mi potrzeba to do nich zaglądałem. Oczywiście jak się jest niecierpliwym czy leniwym to lepiej zadać po raz kolejny pytanie, które już się przewijało wcześniej w danym wątku i czekać tylko na odpowiedz. Bez urazy, ale tak to wygląda.

Są tu życzliwe osoby i często odpowiadają na takie same pytania po raz kolejny i kolejny w tym samym wątku. Jak je przeczytasz od deski do deski to to zauważysz.
- robię podobnie, takich notatek mam już grubo ponad dwadzieścia stron, ale czytanie dosłownie wszystkich wątków na forum, jak dla mnie, powtórzę, mija się z celem. I, jak pisałem, parę wątków, w których spodziewałem się odnaleźć odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania przeczytałem w całości, ale odpowiedzi na nie nie znalazłem. Jeśli się zadaje pytanie na forum, a nie czyta uprzednio dużej jego zawartości, to nie musi to wynikać wyłącznie z braku cierpliwości czy lenistwa, ale z też braku czasu (ja od miesiąca spędzam tu od godziny do kilku godzin, a ważna robota, którą mam do zrobienia, leży w kącie). Już dawno zauważyłem to, o czym piszesz dalej, a o czym i ja wspomniałem wcześniej, że są tu wybitnie cierpliwe osoby, które w jednym wątku kilkakrotnie udzielają tej samej odpowiedzi, ot choćby dziś z dziesięć razy czytałem, jakiego podłoża do kaktusów używa pan Tomek B. Jego proporcje 2:5 i frakcja piasku będą mi się chyba śniły po nocach. Przy czym, jak pisałem wcześniej, uważam to za zaletę moderatora, nie wadę, przecież internet to nie tylko źródło wszelkiej wiedzy, ale też źródło szybkiej informacji (a czasem pytania początkujących hodowców tylko takiej wymagają; domyślam się jednak, że ciągłe pytanie o rzeczy oczywiste i często opisywane potrafi być irytujące).
Harvi pisze:Mnie w kaktusach fascynuje ich przystosowanie do trudnych warunków w jakich rosną, ich różnorodność, drapieżność i niedostępność (mam na myśli uciernienie). No i dla mnie to są rośliny egzotyczne.
- wybacz, ale to, o czym piszesz, to w większości właśnie walory estetyczne (różnorodność, drapieżność i niedostępność - to cechy wyglądu kaktusów). A egzotyczne są nie tylko dlatego, że pochodzą z egzotycznych krajów, lecz i dlatego, że mają egzotyczny, niecodzienny wygląd, nie przypominają roślin, które rosną u nas "po rowach" (znowu wygląd).
Harvi pisze:Mam pytania. Jak któraś z twoich roślin się poparzy, pogryzą ją przędziorki lub przejdzie chorobę grzybową (będzie oszpecona plamami), albo zwyczajnie ze starości zacznie jej korkowacieć korpus to się jej pozbędziesz? Bo przecież będzie nieestetycznie wyglądać.

A jak przesadzasz rośliny i kilka kamyków wpadnie pomiędzy ciernie to wyjmujesz je pęsetą? Bo to zaburza estetykę?

Spójrz tutaj viewtopic.php?f=62&t=89470 Tam zapewne zobaczysz różne zaburzające estetykę elementy. Od pajęczyn, poprzez trawę, pióra, gałązki iglaków, aż po psa.
- jedną z moich ulubionych roślin jest mocno poparzony Eriosyce ceratistes, z pięknym czarnym i grubym cierniem; roślinę posypałem czarnym kamieniem

. Kaktusy w pajęczynach, naturalnym otoczeniu i stare podobają mi się bardzo. Wciąż mimo braku miejsca trzymam pierwsze kaktusy, kupione 2-3 lata temu, które są naprawdę brzydkimi, mało wartościowymi dla zbioru okazami, ponadto bardzo źle przez ten czas uprawianymi, i raczej się ich nie pozbędę (bo do dziś pamiętasm "zabitą" przez siebie Mammillarię wyniszczoną przez wełnowca, o którym myślałem, że to naturalna wełna kaktusa). Trafiłeś z pęsetą

, początkowo tak robiłem, ale szybko to sobie darowałem.
Harvi pisze:Rośliny są piękne i estetyczne jak dla mnie. U mnie nawiało nasion brzozy i na rośliny i do doniczek, ale odkurzać nie zamierzam.
- skoro tak piszesz, to kwestie estetyczne muszą być dla Ciebie ważne; kanony estetyczne są różne.
Harvi pisze:Piszesz, że uprawa z definicji kłóci się z naturą. Porównaj jakiegoś napompowanego chemią, rosnącego w torfie, notokaktusa z marketu do rośliny z natury. Później kup go, zapewnij mu odpowiednie warunki uprawy, poczekaj 3 lata i porównaj ponownie do rośliny z natury i do tej jaką była w markecie 3 lata wcześniej. I tu przecież uprawa i tu, a naturalność wyglądu rośliny będzie jakby trochę inna.

To samo dotyczy podsypki do roślin, żwir wygląda naturalniej niż białe kamyki.
- trochę się nie zrozumieliśmy, chodziło mi głównie o definiowanie natury i uprawy w opozycji (uprawa wiąże się przecież etymologicznie z kulturą w znaczeniu pierwotnym 'uprawa'), pisałem, że to rzecz błaha i nie warto jej rozwijać. Masz rację, ale porównujesz dwa rodzaje uprawy, choć jeden rzeczywiście bliższy naturze (widziałem kiedyś na forum takie porównanie na zdjęciach jakiegoś Gymnocalycium, nie pamiętam u kogo). Skoro jednak w zbiorach kaktusy są najczęściej pozbawione naturalnego otoczenia i stoją stłoczone obok siebie na tycich przestrzeniach w doniczkach, to można ich naturalny i ładny wygląd podkreślić, choćby przez podsypanie ładnie kontrastującym białym żwirkiem
Harvi pisze:Nie wiem ile masz roślin, że chcesz tak robić. Rozumiem jeśli kilka i trzymasz je na parapecie w domu. Będą się ładnie i kontrastowo prezentować jak przyjdzie sąsiadka z góry.

raflezja pisze:Mi uzbierało się już kilkaset roślin. Nie trzymam ich na parapetach. Latem są w inspekcie, zimą na strychu, "bujanie się" z białymi kamyczkami uważam za zbędne. ;
Gratuluję kolekcji. Zaczynałem w lipcu od bodaj 8 kaktusów, dziś mam ich 92, z czego ok. połowa to różne gatunki, z przewagą Lobivii (to inspiracja stroną www ze zbiorami Tomka B.). W przyszłym roku i przestanę być parapeciarzem bo wystawiam rośliny na balkon, co prawda od strony południowo-zachodniej, z przewagą tej drugiej, ale lepsza taka na zewnątrz, niż inna wewnątrz.
Sąsiadek nie zapraszam, bo mam głównie starsze lub brzydkie

, zresztą żona by nie pozwoliła (tak na marginesie, jak zaczynam mówić o kaktusach, to wpada w jakiś letarg, ale przynajmniej nie patrzy już dziwnie i głupio nie gada, jak "bujam się z kamyczkami").
Dzięki za link, ale jak widać - perlit lipa.
Iwona - dzięki za sprostowanie, teraz już wiem, czym są te białek kuleczki wczepione w korzenie kupowanych kaktusów, nie tylko wagą przypominają styropian, do tej pory myślałem, że to właśnie on. Obsypywanie jakimkolwiek żwirkiem, niekoniecznie białym, wbrew pozorom nie jest tek czasochłonne - w połączeniu z w miarę porządnym przygotowaniem podłoża i całym w ogóle procesem sadzenia / przesadzania zabiera to najwyżej 10% całości prac, a w dodatku stanowi najprzyjemniejszy jego etap.
Dziękuję za zainteresowanie pytaniami i za odpowiedzi, z których już wyniosłem dodatkową wiedzę: ważniejszą o zimowaniu i ciekawą o kamyczkach

; przepraszam za rozwlekłość, ale po trzech piwach robię się bardziej rozmowny
