Krysiu - popaduje co jakiś czas, ale nadal sucho.
Chociaż dobre i tyle deszczu, bo przynajmniej rośliny trochę odżyły.
Kwanso to dość kapryśny liliowiec, u mnie też raz kwitnie bardzo obficie a raz skąpo lub wcale.
Potrzebuje stałego zasilania, bo ma spore wymagania jak wszystkie pełne liliowce.
U mnie tylko Stella de Oro powtórzyła kwitnienie, reszta przysuszona na pewno już nie zakwitnie w tym roku.
Zrobiło się całkiem jesiennie i już szykuję ogród do zimy.
Jacku - też bym się cieszyła, gdyby ktoś ze wsi podesłał mi zdrowych warzywek czy owoców.
Zwłaszcza że smakują zupełnie inaczej niż sklepowe.
Jadziu - na razie jest dobrze i niech tak zostanie do samej zimy.
Ogród już w szacie jesiennej a osłabione suszą rośliny też szykują się do snu.
Marysiu - liliowce w tym roku nie wszystkie mi zakwitły.
A te co kwitły szybko skończyły sezon w tych upałach i suszy.
Sporo pąków opadło mimo podlewania a i nasienników jak na lekarstwo.
Teraz szykują się do snu tracąc stare liście.
Czy u Ciebie też już tak jesiennie ?
Neluś - winogrona pryskam tylko wiosną Miedzianem, potem już niczym.
Jesienią obrywam sporo liści, żeby był przewiew a grona były nasłonecznione i żeby liście nie zabierały zbyt wiele pokarmu gronom.
Kilkakrotnie próbowałam zrobić sadzonki z granatowych, ale się nie udało, ale spróbuję jeszcze raz i zabiorę je do domu na zimę, może coś z tego wyjdzie w końcu.
Ciekawe, bo z białymi nie ma problemu, a te ciemne jakieś oporne na sadzonkowanie.
Moje floksy teraz złapały mączniaka, więc tnę do ziemi i przysypuję kompostem.
Żeby pomidory urosły duże, trzeba je zasilać co trzeci dzień i codziennie podlewać, zwłaszcza te w donicach.
To wymagające rośliny, dlatego najlepiej udają się pod osłonami.
Marysiu - ja też nie nadążam ze wszystkim.
A tu trzeba już sadzić cebulkowe.
Brakuje mi czasu a czasem i chęci na prace w ogrodzie, zwłaszcza, ze po upałach nazbierało się jej sporo.
Pajączki są młode i nie wszystkie rozrastają się tak jakbym chciała, ale może w przyszłym roku coś się znajdzie.
U mnie już bardziej jesiennie niż letnio a zasuszone kwiaty kwitną słabo albo wcale.
Ten sezon mam raczej zakończony i sporo strat już widzę, ale z wykopywaniem poczekam do wiosny, może coś ocaleje.
Dorotko - u mnie dosłownie zostały tylko terminatorki.
I na tych się skupię, nie będę już kupowała kwiatów, które nie wytrzymały suchego i upalnego lata.
Zainwestowałam w trawki, bo te chyba poradzą sobie z anomaliami pogodowymi lepiej niz wiele kwiatów.
Stasiu - dziękuję.....
......spokojnie.....na pewno wysieję, ale w tym roku byłam zakręcona odmianami z dawnych lat, które okazały się bardzo wytrzymałe i smaczne.
Nadal zbieram pomidorki i nie mogę się ich najeść, bo tak mi smakują.
Tak, liczę straty, oznaczam miejscówki na nowe kwiaty i ratuję co się da, żeby ocalić jak najwięcej.
Mam nadzieję, że chociaż zima oszczędzi strat, bo tych letnich jest już sporo.
A ziemia mokra tylko z wierzchu, pod spodem nadal skała.
Nadal zbieram i przetwarzam owoce, chociaż brzoskwinie już się skończyły.
Są jeszcze śliwki, ale te jem na bieżąco jak na razie, bo niewiele ich zostało po suszy na drzewach.
Trochę takich tam, które jeszcze zdobią ogród.
Niewiele roślin zostało - tych kwitnących - a i róże powtarzają marnie pojedynczymi kwiatami.
Ale dobrze, że chociaż tyle koloru zostało.
I kilka wspomnieniowych liliowców........ech, tak szybko przeminęły, że nawet nie zdążyłam się nimi nacieszyć.
Życzę wszystkim obfitego deszczu i słonka w umiarze.
