Ta panna, tak mało popularna na forum angielka Harknessa, rośnie pod drzewem, za Mary Rose, mówiłam, że nie często się widujemy. Ale mam zamiar to zmienić jesienią i przesadzić dziewczynkę gdzieś w bardziej eksponowanym miejscu. Bo z roku na rok udowadnia, że warto. Wiosną wypuściła kilka fajnych pędów, ale zostały połamane (moje pieski?) i został jeden. Ten się rozkrzewił i zakwitła kilkoma kwiatami, to jej drugie kwitnienie, najładniejszy moment przegapiony zdjęciowo. Ona teraz rośnie w półcieniu, trochę się boję, że wystawiona bardziej na słońce straci ten niesamowity kolor, ale zobaczymy.
Sunset Boulevard:
Po upałach odetchnęły kolejne panny:
Giardina wreszcie zaczyna wyglądać jak róża a nie rozdeptany placek:
Obudziła się
Crocus Rose i teraz kłóci się z
Chippendale'm kto ma prawo opierać się o patyk:
Crocus ma wyższy wzrost i arystokratyczną urodę, ale
Chippendale ma bary zapaśnika:
Wszelkie kłótnie ma w nosie
Bailando, które sobie siedzi na uboczu w towarzystwie uśpionych już liliowców i gada samo do siebie:
The Faun vel
Granny jak zwykle "na bogato" (
Daysy, Ty się nie zastanawiaj dziewczyno!)
Tegoroczna idzie w ślady starszej siostry:
Larissa też ocknęła się po upalnym omdleniu a to dopiero początek, pąków jest jeszcze sporo:
No i
Voyage... To są ciągle te same kwiaty, już drugi tydzień. Cudo-róża się szykuje:
Chyba ostatecznie zamknęłam jesienne zamówienie. Spodziewam się w październiku być podrapaną następującymi odmianami:
Garden of Roses (druga,
Daysy , znowu będziesz matką chrzestną)
Eden (trzecia, bo przecież nie lubię tej róży

)
Ghita Reinassance (jako towarzystwo do mojej nn-ki)
Munstead Wood
Geoff Hamilton
Pashmina
Piano
Dieter Muller
Moonstone
Lacre x 2
Ostatnie trzy oczywiście pod wpływem pewnej pani
Majki z tego forum...
A przecież ja już nie mam miejsca...
