Witku
Twoje wyobrażenia o moim zawodzie bardzo się nie rozmijają z prawdą. Przez wiele lat byłam pracownikiem korporacyjnym- zakopana w papierach, zabierająca pracę do domu a nawet na wakacje. Teraz, w szpitalu jestem odpowiedzialna za zorganzowanie i uruchomienie komercyjnych usług. I znów zakopuję się w papierach

Na szczęście bardzo lubię bezpośredni kontkt z ludźmi i w korporacji czy szpitalu tego nie brakuje
Twoja i Beatki praca jest znacznie bardziej odpowiedzialna i z pewnością, nie są to łatwe zawody.
A teraz trochę o pomidorach- Twoje "New Faworyt"- tak sobie je nazwałam- wyglądają pięknie i ja także jestem chętna na nasionka. Bardzo jestem ciekawa jaki będzie w środku i jak będzie smakował. Koniecznie o tym napisz.
Z tymi nasionkami to dla mnie zagadka- zapylanie u mnie jest tylko naturalne a skoro mam nasionka z AWN, powinny się pojawić. Może faktycznie na wyższych gronach coś będzie.
Berberysy przepiękne- ja też mam z nasion siane w zeszłym roku ale są znacznie mniejsze od Twoich. Ja o swoje nie dbam za bardzo i pewnie dlatego słabo rosną. Może jesienią przesadzę je do gruntu- u mnie ma być mały żywopłotek przy jednej z rabat. Mm czerwone i zielone. Tylko obawiam się, że tato mi wykosi

Ostatnio skrócił na 3 cm młode pigwowce (też z nasion)
Życzę prawdziwego wypoczynku w weekend- myślę, że zapracowałeś na niego a sezon dla Ciebie pewnie jeszcze potrwa
Beatko
Upały w centrum miasta- a właśnie w centrum pracuję- są trudne do zniesienia. Choć jestem ciepłolubna oczekiwanie na tramwaj na przystanku z południową wystawą jest nie lada wyzwaniem. Tramwaj też starego typu i wręcz parzą elementy wyposażenia. Taka ugotowana wpadam do domu- zmieniam mundurek na krótkie spodenki i jest już ok. Wracam z małym późnym popołudniem i zanim go spacyfikuję jest niejednokrotnie koło 21. Czyli od świtu do wieczora na pełnych obrotach. Ale nie narzekam- cieszę się, że mam pracę, że mój tato jest dzielny i podjął się opieki nad berbeciem, że udało mi się wysłać mamę i córkę na wakacje.
Jedyne, na co narzekam to susza i stonka.
Pojechałam dziś na wieś- stonka obsiadła mi jednego pomidora i niemal doszczętnie zeżarła liście. Brała się już za ogonki gronowe. Unicestwiłam dziadostwo a potem zobaczyłam, że masa tego pływa w beczce z wodą. A ziemniaków nigdzie nie widzę
Pomidorki też jakby mało soczyste, niektóre marszczą się przy ogonkach i nie wiem jak to wpłynie na resztę sezonu. Ale dojrzewają błyskawicznie
Fotki oczywiście podsyłaj- na pewno pokażę
Urlop- piękna sprawa. Jeszcze biorąc pod uwagę w jakim jesteś rejonie- lasy, jeziora, urokliwe wioski i tylko deszczu Wam życzę żeby grzyby rosły.
Płot nie zając- nie ucieknie a przy takiej pogodzie lepiej z pracą na zewnątrz nie przesadzać.
Mój weekend nieco inny niż wszystkie- dziś zrobiłam przelot i zebrałam najbardziej dojrzałe pomidory, w sobotę znów Rabka Zdrój a w niedzielę po południu z małym na wieś- głownie żeby podlać.
Ach Beatko! Miałam Cię dopytać o Smerfa- u mnie kolejne owoce bardziej smaczne i jestem skłonna podnieść mu kategorię z "przeciętnego" na "może smaczny- zobaczymy za rok". A Twoje doznania smakowe?
Zmykam, ale jutro zasiądę do FO i pokaże jak dziś wyglądały pomidorasy
