Juluś, faktycznie, jesteśmy nawet dziś - syci wrażeń - knedlowych, hihihihihi
Tessco, wkleiłam u Ciebie nową dietę, oparta na słowackich knedlikach
Joleńko, także Cię ściskam cienko w pasie :P
Iguś, w iglakach jestem noga ale zerknę z chęcią
Cymanonku, dziękuję, niespodziewane piękno przy drodze, jest bardzo zaskakujące!
Ewuś/ Ave, to takie małe, codzienne radości, które trzeba zauważać, żeby nie być spróchniałym grzybem lub purchawką

Psy się radują, my zachwyceni - życie potrafi być piękne!
Ja też, tulinkam Cię starannie. :P
Izulko, pręgierze, to paskudne pale, które zastąpią połamaną pergolę.
Muszę je jeszcze parę razy zasmarować impregnatem, a dopiero potem i wiosną
porozplątywać róże, przyciąć je mocno i przymocować do pręgierzy.
Dziś walczyłam żeby to w ogóle przymocować.
Najpierw na ekspanderach, potem na wkręty 20cm i krzyżowe zaciski linkowe.
Jeszcze trzeba rozetę w centrum, na wzmocnienie konstrukcji.
zamiar jest taki - główne pędy Parade owiną się dokoła pręgierzy,
pomiedzy nimi clematis Matka Siedliska,
na dole krzew Louise Odier i kalina Bondanese Dawn.
Te paskudy zdechłodrewniane już w maju - czerwcu,
zostaną w całości zasłoniete przez liście.
Sama walcząc z łukami, a widząc u Krzysia /bishopa takie piękno stolarskie,
aż zgrzytu szpiku z zazdrości dostałam
Podtrzymałam, jak umiałam, czyli gumkami,
Potem przykręcone i malowane,
Jeszcze tylko wsporniki rozetowe i powinno byc OK.
A to Spytkowickie różyczki ( Grahthom

), które poszły do doniczek.
Jakoś nie umywają się do flash500- owych, prawda?
Potem, jedną ręką obiad, drugą telefon, jazda na warsztat
bo cos Corollinie stękało w układzie jezdnym.
Godzina sprawdzania rur, zawiasów, kółek i licho wie czego,
godzina odganiania erotomana od Luny,
pilnowania owczarka zalecającego się do Leona.
Godzina stania, bo zostałam przyjeta bez kolejki i...za darmo. :P
W końcu Przemiły Pan stwierdził, że wydech - Ok, układ jezdny - ok,
a w kole tarczowym ? piłowanie robił kamień.
Cudny odgłos szlifierki towarzyszący toczącym się kołom, już coraz cichszy
Tragedia od rana, bo Krzyś zgubił najnowszego, ukochanego, najwspanialszego,
(...) GPS-a.
Odsuwanie mebli, przy okazji odkurzanie, zaglądanie nawet pod dywan

,
do wszystkich toreb, przeszukanie auta, kubłów na śmieci, reklamówek, etc.
Był w kieszeni marynarki
Ufff, ale wrażeń na jeden dzień.
Teraz chwilka forum i spacerek z piesami.
Cmokam wszystkie Lube Duszki. :P