Aniu, moje dzieci to chmurny młodzieniec w wieku lat 16 i radosny gaduła 6-letni. Ten mały nie ma zbyt wiele do decydowania, bierze się go pod pachę i po prostu oznajmia, że jedziemy na działkę. Jest jeszcze w tym wieku, że przeważnie się cieszy. Tylko, że nie mogę każdego weekendu organizować mu wyjazdem ciągle w to samo miejsce i tu mamy konflikt, bo ja w zasadzie każdą wolną chwilę mogłabym spędzać na działce. Młodzieniec nastoletni ma wyjątkowo korzystną dla siebie sytuację, bo jest uczulony na pyłki traw więc do połowy sierpnia zasłania się tym alibi i z nami nie jeździ. Wyjazdy weekendowe z nocowaniem w takim układzie nie wchodzą w grę, bo nie chcę co weekend zostawiać chłopaka samopas w domu.
Patusiu, ja na działce jak najbardziej odpoczywam. Nasz domek stoi pod lasem, wśród pól i łąk, sąsiedztwo jest na tyle blisko, że nie jest to kompletne odludzie ale jednocześnie na tyle daleko, że nie słyszy się rozmów. Najbliższy sąsiad mieszka 70m od nas. Do jeziora jest trochę daleko, bo jakieś 15 min spacerem ale za to mamy tam do dyspozycji kajaki, rowery wodne itp., wydzielony brodzik dla dzieci, ośrodek wczasowy, hotel z basenem, kręglami itp. i mini zoo. W pobliżu są dwie stadniny, 3 km od nas jest gmina ze sklepami, usługami i pizzerią (zamawialiśmy pizzę na adres "domek z brązowym dachem za wsią" i trafili, potem zawsze wysyłali tego samego dostawcę

). Ja odpoczywam tam z całą pewnością, bo po całym tygodniu siedzenia za biurkiem taka rekreacja jest dla mnie jak znalazł, tylko że na tym etapie życia rodzinnego nie mogę myśleć wyłącznie o swoim hobby.
Ewuniu, no coś ty! Taka młodziutka laska myśli o niedołężnej starości???!!! Decyzje, o których piszesz są tak odległe, że na pewno nie warto już teraz ich rozważać. Sytuacja może się zmienić w różnych aspektach i to jeszcze nie raz. Nastawienie dzieci może się z biegiem lat zmienić. W wielu wątkach czytałam, że ogrodniczy zapał objawił się ludziom w mocno już dorosłym życiu, u osób, które mają jak najgorsze wspomnienia z czasu dzieciństwa i młodości spędzonego z przymusu na działce rodziców

.
Kasiu, życzmy sobie powodzenia we wszystkich decyzjach. Twoich i moich. Oby tylko takie dylematy nam się w życiu trafiały!

.
Grażynko, miło, że rozumiesz mój punkt widzenia

.
Krysiu, wydaje mi się, że decyzja będzie właśnie taka, żeby jeszcze dać sobie czas. Do tego namawiają nas rodzice. Nie chodzi tu nawet o sentymenty ale o zwykły rachunek ekonomiczny, bo prawdopodobnie nie dostalibyśmy za działkę tyle pieniędzy ile byśmy sobie życzyli. My tam cudów żadnych nie mamy ale jednak wartość gruntu plus to co wydaliśmy na domek, ogrodzenie, wyposażenie domku i działki a nawet ten mój niby ogród, to się już robią konkretne pieniądze i działkę pewnie byłoby trudno sprzedać.
Ilonko, burza mózgów już trochę się uspokoiła i na razie działka pewnie zostanie. Z ograniczeniem odwiedzania takiej działki to jest właśnie problem, bo jeżeli się chce, żeby tam jako-tako wyglądało, to trzeba jeździć i pracować. Jak się zapuści, to wygląda tak, że do odpoczywania nie ma warunków. Ja tam nigdy nie miałam przepięknie, bo mając działkę 23 km od domu i wiele spraw do ogarnięcia, to się po prostu nie da mieć działki jak z katalogu, ale jakieś tam minimum estetyki muszę zachować, bo inaczej humor mi siada i zamiast relaksu mam "nerwa". Na Twojej działeczce z pewnością bym osiągnęła maksimum relaksu

.
Zosiu, i to jest właśnie podsumowanie zalet tej naszej działki. Spokój. Na razie ogłoszenia nie dajemy. Zobaczymy, co przyniesie czas.
Łomatko, ale gaduła ze mnie

. Czy ktoś to wszystko przeczytał do końca?
Teraz trochę zdjęć z ubiegłego tygodnia. Przed wakacyjnym wyjazdem w góry pojechaliśmy podlać ten nasz wyrzut sumienia i przy okazji zrobiłam zdjęcia.
