Iwek- tak, surfinię mam na zapach ;) Tym razem kolor nie był ważny przy wyborze ;)
Nieulozona-tak- o, to miło, że Masz tak piękne wspomnienia związane z irysami.
Akurat irysów nie pamiętam w babcinym ogrodzie. Były: floksy, róże, lilie i malwy.
Izary- haha... ja też uwielbiam irysy "tęczowe". Hmm...przeszukałam internet i chyba jest to odmiana: Back Street Affairle
Arkadius121- dziękuję za odwiedziny.
Jak się kocha rośliny...to pokazuje się je w pięknych "pozach".
Byna- niewiele mam irysowych odmian ;) Dopiero zaczynam je kolekcjonować. Poza tym niektóre irysy w tym roku nie zakwitły.
Wystarczy, co miesiąc odkładać na 1 lub 2 sztuki irysowe i można sobie pozwolić na zakupy tych cudownych kwiatów.
Wczoraj, w ramach odpoczynku, rozłożyłam sobie leżaczek obok irysowiska, w cieniu brzóz. Zapach roznoszący się wokół, zimny napój... odpoczywać tak mogłabym godzinami
Trzynastko- dziękuję za odwiedziny

Odmian irysowych są tysiące. Każda ma "to coś", co przykuwa wzrok. Ja pokochałam "przydymione" irysy, i w mocnych barwach, oraz te "piegowate".
Kolejna nowinka... cudowny płomień na rabacie irysowej.
Odmiana
Blazing Beacon
W kwietniu kupiłam kilka irysów, kopanych z gruntu. O dziwo, dwa wypuściły pędy kwatowe.
Dwukolorowy irys, odmiana:
But Beautiful
miszmasz irysowy...
W drewutni urządziłam miejsce (nareszcie

) dla hoi, epiphyllum i innych roślin.
Pierwsze skrętniki już stoją na regale osłoniętym folią do tuneli foliowych - ściany drewutni mają założone maty cieniujące:
Na mnie czeka wiaderko czereśni do włożenia do słoiczków
