Alexia, u mnie rano tylko grzmoty były ale zero deszczu. Ponoć wieczorem mają być potężne burze i wichury

. A teraz gorąc straszny, mam wrażenie, że jeszcze gorszy niż wczoraj...
Mam nadzieję, że Gruss sie pozbiera. Dziś znowu pod parasolem

. Korzonki miała ta róża bardzo małe

.
A Pomponellka musi przywyknąć do gorsetu i już

. Na razie jej to nie przeszkadza i rozwija swoje cudne pomponiki:
Daysy, dziękuję za pochwałę moich krzaczysk

. One wciąż młodziutkie są i w większości raczej można je nazwać krzaczątkami

. Z wyjątkiem jednej - Laguny, bo ta to faktycznie szaleje nieźle

.
Skoro o Lagunie mowa, to chciałabym pokazać wszystkim, że jej kwiaty wcale nie muszą mdleć na słońcu

. U mnie tropiki straszne, a ona stoi od samiusieńkiego wschodu do zachodu słońca w pełnym żarze, jak na patelni, ani przez minutkę nie ma cienia. Tak wyglądają dziś jej kwiaty, zdjęcie świeżutkie, jeszcze ciepłe

:
Taki mam teraz widok z jadalni:
