- eli się uda eli się nie uda.
Wielokrotnie próbowałam przezimować chryzantemy kupione w sklepie , ale z marnym skutkiem.
Próbowałam zimowania w szklarni, w domu / na ciemno w piwnicy /, na parapecie i skutek był że tak powiem nijaki.
Jeśli przezimowały to wysadzone do ziemi rosły marnie i chorowały.O kwitnieniu już nie wspomnę.
Najlepsze efekty dawało pobieranie i ukorzenianie sadzonek od nowa, ale z niekwitnącej gałązki a o taką zawsze dość trudno. W tym jednak przypadku sukces był największy.
Minus tej metody, to długotrwałość zabiegów i pielęgnacja w początkowej fazie wzrostu po ukorzenieniu.
Ale zdarzały się chryzantemy odporne, już w swojej zasadzie nie zmieniane genetycznie / te są najbardziej odporne /, których gdyby nie zjadły ślimaki to pewno rosłyby u mnie do dzisiaj.
Dla wytrwałych to świetna zabawa.





 
  
    :P
  :P


 ........miałam 3 boksery
 ........miałam 3 boksery 


 
 
		
