Czołem!
Jestem tak wkurzona, że uszami dym wali, jak z parowozu.
Tessa, znów kamerę włączyła, więc WIE.
Po kolei.
w Zakopanym, na Podhalu i w Beskidzie - halny.
Karetki i Straż Pożarna jeżdżą cały czas,
a wycie syren przypomina noc wampirów.
Ponoć najgorzej koło Zakopanego i Kościeliska :
http://wiadomosci.wp.pl/wid,10520176,wiadomosc.html
http://www.podhale24.pl/aktualnosci/art ... lanie.html
http://www.podhale24.pl/aktualnosci/art ... iczna.html
Krew mnie zalała, jak jeżdziliśmy po składach budowlanych.
W niektórych miejscach taka cisza i bezwietrznie,
że nawet wiatr liściami na drzewach nie rusza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ba, nawet brzozy mają liście, które przecież pierwsze opadły.
W innych miejscach, musiałam trzymać się kierownicy,
bo auto dostawało takiego bocznego kopa, że !$#@^$^$%, tylko czołówka lub rów.
Potem było tak:
Hurtownia 1.
" Dzień dobry, otrzebuję 2 krawędziaki 7 x7cmm po ok. 200cm"
" To niech Pani idzie na plac i zapyta czy są"
" Przecież pytam tu, w sklepie, nie wie Pan co Pan ma na placu?
przecież płacę, tu?!

"
"No ja wiem, ale magazynier lepiej będzie widział i utnie Pani od razu"
Dymamy przez cały skład , kilkadziesiąt merów.
Magazyniera ni widu, ni słychu. Wracamy do " biura".
Pan dzwoni do magazyniera - nikt nie odbiera telefonu.
"Może wyszedł"
Czekamy kwadrans. Pojawia się.
" Są , są krawędziaki po 8zł/ m bieżący, ale Wam nie utnę.
Musicie kupić po całe po 3,75 albo 2 metrowe ale 5x5cm"
" Przecież stalowe nogi mają albo 10x10 cm albo 7x7, więc jak ja włożę 5x5 ?
"A to Pani problem a nie mój"
Nooooo, jak to mój problem za 62,50zł, to pocałuj mnie Pan.....
Pojechaliśmy do kolejnego składu.
Hurtownia 2.
Przy bocznym stoliku siedzi 4 panów i piją w pracy piwo.
Stoimy przy ladzie, stoimy, stoimy...pojawia się nowy mężczyzna w ubraniu roboczym.
Jeden z Panów podrywa się z krzesła i:
" cześc Jacuś ,czego Ci trzeba?" - nas skrzętnie nie zauważając.
No, to ja już nie zdzierżyłam i wydarłam mordę, jak przekupa :
" co jest **urwał, my stoimy, czekamy, Pan morde moczy,
a Jacuś w ciąży urwał, że bez kolejki. (...)"
Pan nie miał ani stalowych nóg, ani krawędziaków.
Hurtownia 3.
Nie prowadzą takich rzeczy.
W końcu, dojechaliśmy po wykrotach do tartaku.
Drewno prawie jest, po najmniejszy przekrój to 8x 8-10cm.
" Pani sobie przytnie"
Pani idzie oglądac, a tu qurczę same krawędziaki z korą.
Mówię:
" one przecież jeszcze rosną! kory tyle, że róznie dobrze mogłyby jeszcze stać w lesie"
"eee, tam, Pani tu ochebluje, tam wyrówna, tu podmaluje i nie będzie widać "
Już mi ręce i nogi opadły, w myślach leżące róze targane wiatrem połamany powoijnik.
a tu...wziełam.
8x różnie, 2,50 długości, czyli 5 m po 2 zł/mb.
"ile za te obrzympały, w końcu?"
" Aaaa, niech policzę...."
Liczy, liczy, twarz marsowa i w końcu"
" 15zł !
Kurczę, ja z matmy zawsze na 3 z minusem, ale 2zł x 5metrów, to nijak inaczej niż 10zł !!!
Daję 10 zł, już bez kometarza, bo teraz trzeba wracać do hutrowni 1,
po stalowe stopy.
Miesiąc temu były po 16zł. teraz 34zł/ szt.
Qurczę chyba platyną kryte....
W końcu:
- K. się wypiął bo wichura a on #$&(&&$%$^%
- wbiłam sama stopy ca 60cm głebokości, i to głazem,
bo siekierka w glinę nie chciała "ciągnąc", a co rusz jakiś kamień klinował ostrze stopy
- wyrzępoliłam wyrzynarką, nożem kuchennym i siekierą przekrój w krawędziakach,
by dopasować +/- go do tych stóp 7 x 7cm
- poleciałam na górę zawołać K. żeby ruszył 4 i pomógł osadzić krawędziaki 2,5 metra!
- wyjęłam i rozstawiłam drabinę, podałam do ręki siekierę,
by walił z góry -
wszedł sam
- do tych zakorowanych pali poprzywiązywałam jak się dało resztki pergoli
z poprzeplatanymi różami ale... rurkowa pergola już nie ma ma dołów( połamane),
więc teraz łuk opadł i wisi na ok. 160cm
i raczej lepiej się pod nim czołagć niż chodzić
Nie maluję, nic więcej nie robię, dalej dyszę z wściekłości.
K. jak anił, lata rozświrgotany po domu i chwali się kolezance przez telefon,
jak to
zrobiliśmy pale pod nowa pergolę!
&(&()(&&_(%$%% ide spac, bo mi ręce odpadają.
Wypiłam lampkę szprycera na wermucie, więc zaraz będę lewitowała
w łożnicy.
Cmokam Was czule.