krynka pisze:Laryssa- ja dziś testowałam po raz pierwszy" sprzęt"

. I muszę stwierdzić,ze mnie nie zachwycił
Jest cięzki,
spulchnia płytko,przy maksymalnym nacisku głębiej,ale wtedy pracuje się ciężko(testowałam na lekkiej,piaszczystej ziemi).
Chwasty podcina słabo,raczej je kaleczy,ale korzenie zostają w ziemi i będą odrastać. Myślę,że jedynie mógłby się sprawdzić do lekkiego spulchnienia opielonych ( bez chwastów) grządek po deszczu.Jak dla mnie dużo lepsza jest dobrze naostrzona motyczka

. Spulchnia głęboko,dokładnie podcina korzenie chwastów i jest lekka.
A już myślałam,że sobie usprawnię pielenie 
Jak kojarzę masz opielacz gwiazdkowy z motyczką podcinającą z jedną rączką? (może inny)
Słowo
ciężki do niego nie pasuje

.
Spulchnia płytko - to też zaleta - mogę podjechać bardzo blisko rośliny nie kalecząc jej korzeni i zostawiając mało do podplewienia ręką.
Chwasty podcina słabo,raczej je kaleczy - małe chwaściki wyciąga z korzeniami, nie ucina - nie kaleczy, perz, mlecza utnie
A już myślałam,że sobie usprawnię pielenie - nie będziesz miała wiele do pielenia - nie dopuścisz do wyrośnięcia chwastów które da się chwycić ręką.
Masz rację dobrze się sprawdza do motyczkowania po deszczu, dzięki temu ziemia nie zbija się w skorupę i po kilku dniach jak Ci skiełkuje kolejna porcja chwastów (one są stale

) bez problemu je zlikwidujesz motyczkowaniem, nie schylając się. Ja mam od lat problemy z kręgosłupem i plewienie jest dla mnie uciążliwe na maxa. Dlatego cały czas motyczkuję i dzięki temu tylko od czasu do czasu muszę wyrwać jakiś chwast blisko roślinki, którego nie dałam razy uprzednio zmotyczkować. Motyczkowanie malutkich chwaścików czy zruszanie ziemi idzie szybko. Ja mam kilka arów w grządkach do plewienia i inną metodą zapłakałabym się na śmierć.
Zamieszczałam zdjęcie mojego opielacza - widać, ze motyczka jest wyostrzona przez wielokrotne pocieranie ziemią. Obecnie używam na działce drugi - nowo zakupiony opielacz i tym idzie ciężej - jest na razie tępy. Twój też się zaostrzy. Nie rezygnuj tylko stosuj go w odpowiedniej chwili. Jak nabędziesz wprawy i zaostrzysz sprzęt, zmienisz zdanie co do jego przydatności.
*Opielacz nie zastąpi innych narządzi - czasem trzeba sięgnąć po motykę, czasem po widły (ach ten perz),...
*Oprócz tego mocno zużytego wykorzystywanego koło domu i nowo zakupionego, który teraz wykorzystuję na odległej działce, mam zakupiony następny - zapasowy

. Bez niego

nie wyobrażam sobie teraz mojej pracy

.
*Wiosną, gdy rośliny wschodzą i są małe, przy dopilnowanych grządkach jestem w stanie po południu zmotyczkować bez schylania i przemęczenia 4 ary grządek, ruszając tylko ręka i spacerując. Ile razy musiałabym uderzyć w tym samym czasie motyczką przy pochylonej sylwetce

?
*Używam mojego opielacza kilka lat i mam MOJE wyrobione zdanie o przydatności DLA MNIE

.