
Osłony z poliwęglanu będą osłaniać nie tylko przed deszczem, ale też przed nadmiernym promieniowaniem UV i przed chłodem nocą.
Duże sztuki pozostaną do wystawienia na balkonie, ale to trochę później, bo trochę się jeszcze boję chłodów, a są zbyt ciężkie by żonglować nimi w razie spadku temperatur. Pozostałe przesadzone w większości do kwadracików spowodowały całkowitą zmianę w aranżacji parapetów.
Tu krótszy parapet z lobiwkami, rebucjami, sulkami, aylosterkami i medio:


Zmieściło się aż 31 doniczek, z czego sporo 10'.
Drugi parapet jest cały dla gymnoli:


Połowę parapetu zajmują kwadraciki, a połowę korytka i jeszcze trochę miejsca zostało dla Portosa, by mógł sobie czasem powyglądać na koty z podwórka.
Trzeci parapet to zbieranina reszty: notki, mammillarki, młode echinopsisy, echinocereusy, echinofossulocactusy, astraki, coryphanthy i inne maleństwa:


Chamaecereusy i Hildewintera dostały miejscówki podwieszone na ściankach bocznych, a na tych zakupionych jesienią w Chrudimiu widać już zawiązki pączków:


Duże donice z Ehinopsisami musiały jednak wylądować na wewnętrznych parapetach, bo dla tych wielkoludów zabrakło miejsca na zewnątrz



Pozostałe duże zostaną na balkonie: Cereus, Cleistocactus, Pachycereus, Stenocereus i Cereus peruvianus oraz feraki i parę długocierniastych mamillarek.
Będzie im tam lepiej. Raczej nie spodziewam się po nich wielkich przejawów do kwitnienia, więc mogą być trochę rzadziej doglądane.