Nie radzę Ci tam nawet zaglądać jak nie chcesz ich stracić.Trzeba uwierzyć, jeśli nie giną, to znaczy jest dobrze.Nie można nawozić ledwo ukorzenionych roślin.Przecież posadziłeś je nie do jałowej ziemi. Nie wykazują żadnych braków, a bledszy kolor nie jest wynikiem braku nawozu, tylko zbyt małej ilości światła w miesiącach zimowych.Właściwy kolor zaczną mieć po wyniesieniu na zewnątrz w maju i jak zaczną rosnąc na dobre.
Ja sadziłam po 3 sadzonki do niewielkiej doniczki i tak rosły do maja do przesadzenia do skrzynki.Nie ruszaj ich teraz, bo słabe korzonki po ponownym sadzeniu mogą ulec zniszczeniu, nie przyjmą się po prostu. Ja bym ci radziła za jakieś dwa, trzy tygodnie podzielić delikatnie w rękach na pół ziemię w tym pojemniku razem z sadzonkami możliwie bez naruszania korzeni i posadzić delikatnie do dwóch doniczek, tak by w każdej były dwie sadzonki.Można troszkę ziemi wtedy też podsypać gdzie będzie brakowało.
Robiłam tak też z pelargoniami, sadziłam gęsto w mnożarce, z uwagi na skąpą ilość miejsca na parapecie, a w kwietniu rozsadzałam rwąc delikatnie i lekko ziemię z korzonkami sadząc po kilka sadzonek do doniczki.Przeźroczyste pudełeczka maja to dobre, że można od spodu zajrzeć czy widać korzonki i dopiero wtedy przystąpić do rozsadzania.Większa ilość korzeni, nawet jeśli sie je lekko uszkodzi gwarantuje ponowne ukorzenienie się, natomiast zbyt słabe, albo zbyt mała ilość powoduje, że roślina nie przyjmie się na nowo.Zostaw te sadzonki na razie w spokoju.Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
