Witam
Wiem, obiecałam pisać o swoich różach ale chwilowo brakowało mi weny.
Gdzieś przy drogach, na skraju pól spotykałam ogromne różane krzewy.
Kiedy kwitły przedstawiały wspaniały widok. I chociaż miały na ogół pojedyncze kwiaty
to ich ogromna ilość rekompensowała ewentualny brak wypełnienia.
O takich krzakach różanych w ogrodzie zaczęłam marzyć.
Przeczytałam artykuł o krzewach różanych, które jako pierwsze rozpoczynać miały kwitnienie na wiosnę.
To były Frühlingsduft, Frühlingsgold i Maigold. Chyba jeszcze Agnes.
Zaczęłam szukać tych róż w szkółkach, jeszcze nie na forum.
Marzenie
ściętej głowy.
W międzyczasie trafiały się w
kapersach , gdzieś w nowo powstających centrach handlowych różne róże,
często nie nazwane albo całkiem nazwy pomylone. To wciąż nie było jeszcze to, czego szukałam.
Tymczasem rozrastały się iglaczki. Ogród wyglądał dość schludnie , taki raczej zielony i bardzo brakowało mi w nim koloru.
Takiego , nie tylko na miesiąc ale na całe długie lato i jeszcze ciut jesieni.
W końcu trafiłam na forum i ogród Oliwki. Tam zobaczyłam już takie róże, które mogły spełnić moje oczekiwania.
Mogły rosnąć jako duże krzewy, pachnące, odporne na nasze zimy itp...
Pierwszy kontakt do szkółki Choduna. I pierwsze zamówienie.
Takie romantyczne , historyczne , normalny zawrót głowy.
Musiałam wybierać, bo w ogrodzie już nie było aż tak dużo miejsca.
Róże stulistne centifolia
Centifolia Muscosa kwitnie tylko raz, ale warto być wtedy w pobliżu. Pachnie tak pięknie, że nie można się oderwać od kwiatu. Zrywam wtedy jakiś przekwitający i noszę go przy sobie co chwilę upajając się zapachem płatków.
Blanche Moreau dotarła nieco później do ogrodu. Również ma takie omszone pąki i ładnie pachnie.
Chyba rośnie za blisko żywopłotu i nieco się męczy. Ale musiałam mieć mchową i białą.
Paul Ricault trafił do mnie razem z Blanche. Ma bardzo napakowane, ogromne kwiaty i kolce, chociaż nie
tak gęste ale za to bardzo boleśnie raniące. Chyba zamówiłam go z rozpędu, a może sądziłam , że ma inny kolor kwiatu ?
Nie ma tego meszku, jaki mają wcześniej opisane. W literaturze ta róża jest różnie kwalifikowana, również jako burbońska lub hybryda.
Róże białe alba
Maiden's Blush ta przybyła do ogrodu razem z Muscosą. Ma takie delikatnie różowe romantyczne kwiaty.
Całkiem odporna na naszą zimę.
Wszystkie te róże nie powtarzają kwitnienia. Teraz widzę, że mam jeszcze trochę takich.
Do róż wrócę jeszcze później a teraz odpowiem na wpisy miłych gości.
Alu 
ja również bardzo się cieszę, że nasza znajomość ma swoją realną postać.
Miło mi , że tak oceniasz mój ogród.
Maju 
też uważam, że jest dobrze, bo nam łatwiej teraz spełniać swoje marzenia.
Marysiu 
dziękuję za zaproszenie.
Jeżeli uda się nam taka wycieczka, to z przyjemnością zawitam do Twojego ogrodu.
Grażko 
Jak widzę, ile masz już napisanych postów to jestem pełna podziwu dla Ciebie.
Wiele osób już zrezygnowało z pisania, może znalazły sobie inne miejsca.
Bardzo się cieszę, że masz cierpliwość do nowicjuszy. Kiedy dołączyłam do towarzystwa przez Ciebie zostałam miło przyjęta, chociaż w sprawie liliowców byłam całkiem zielona. Nie wszyscy zauważali takich od razu.
Teraz czekamy na kolejną wiosnę i nowy sezon w ogrodach.
Masz rację, oby dopisywało nam zdrowie i oczywiście pogoda.
Dorotko 
Życzę Ci , abyś mogła sobie też pojechać do takich ogrodów.
Kiedy sadzimy nasze rośliny , jeszcze malutkie, nie mamy wyobrażenia, jak mogą urosnąć. Taka podróż do różnych ogrodów pozwala zobaczyć, jak te rośliny wyglądają już dojrzałe, jak je można w ogrodzie posadzić, wyeksponować .
Myślałam, że mam mało miejsca na róże a tam zobaczyłam, że róże rosną wszędzie i postanowiłam,
że u mnie też tak będzie.
Kasiu 
marzenia się spełniają, tylko czasami trzeba im pomóc.
Ewcia 
czyżby wypad do Gdańska ?
U nas też było dziś wiosennie ale nie wychodziłam specjalnie na dłużej, bo jeszcze leżą resztki śniegu a mnie dopadło przeziębienie.
Na dzisiaj koniec pisania.
Miłych snów 