Kurcze zazdroszczę wam (Michał pewnie też), lepiej mieć dużo miejsca i dowolnie je gospodarować, niż mieć kawalątek ziemi i nie móc siać/sadzić wszystkiego co i ile by się chciało

. Jak tak dalej pójdzie, to wydzierżawię pół pola od wujka

(niestety ziemia nie zachwyca jakością, co innego na łące gdzie krety i gryzonie mają raj). U mnie być może jedynie zmieni się to, że usnę z eksperymentu melona, a "królowa majowych" będzie przedplonem dla arbuzów (i jednak jeszcze poświęcę przejście do szerokości kosiarki, na rzecz szerszej grządki pomidorowej

, nie będę musiała przesuwać sałatowej rabatki aby się zmieścić z ok 20 krzaczkami).