Przymroziło, i to nieźle. Jutro część dalsza " ogacania"
Monia - niestety, nie znam nazwy bluszczu. Kupiłam go za grosze zeszłej wiosny, urósł jak szalony, ciągle go oplątuję na stelażu, bo nie lubię jak pędy wiszą.
Marysiu - Pojęcia nie mam czy one mogą w gruncie rosnąć, ale chyba nie

. Za to w domu są niezastąpione, bo nic im nie dolega. Ptaszki na piku, od kiedy mieszkają u mnie, notorycznie zmieniają miejsce pobytu. Latem są na dworzu, zimą odpoczywają.
Wielofunkcyjne są.
Ja dostałam wałek drewniany od eMa cioci z wygrawerowanym wierszykiem, w bardzo fajny sposób opisującym jak postąpić z owym narzędziem w razie czego. Wałek zaginął, podejrzewam że z obawy przed wykorzystaniem, mój przedsiębiorczy M zadziałał sprawnie, chociaż się do dziś nie chce przyznać.
Violka - Bijocek dobra rzecz

Nigdy nie wiadomo co komu się należało będzie wypłacić.
Uwielbiam ptaszki, i gdyby nie to, że ja nie lubię przesadnego zbieractwa, naniosłabym tych ptaszków, oj naniosłabym.
Mój czarny, ślepy, podziemny, mały //////// dostał wczoraj czosnek. Po ciemku, małż świecił latarką, ja wpychałam.....przypomniała mi się końcowa scena z Seksmisji.....a masz, a masz, a masz.....
Piotrze - Ja się powoli przygotowuję, roślinki częściowo okryte, jeszcze tylko może różom sypnę trochę jutro. A w domu, wiadomo, też czas zacząć.
Aniu 11 - To kalanchoe. Nie przepadałam za tym kwiatem, ale od kiedy udało mi się powtórzyć kwitnienie, zaczynam się przekonywać.
Aguś - No fakt, wycieczka była już dawno

I już tęsknię za morzem...
Tulapku - Bluszcz może być i domowy i ogrodowy.
Dorotko - Ja też długo chodziłam szukając klateczki, aż znalazłam na Jarmarku w Gdańsku. Dumnie maszerowałam z nią jak z najładniejszą torebką przez całe miasto. Latarenki też by fajnie wyglądały, ale jeszcze żadna mnie nie " chachnęła".
Martuś - Jak nie mam co robić, to bawię się w domku w takie małe wnętrzarskie zmiany. Zima mnie do tego nastraja, bo w sezonie ogrodowym, co innego łapki moje mają do pracy.
