Kochane Dziewczyny!

Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.. Zbieram się od kilku dni, by coś napisać, ale jakoś zebrać się nie mogłam. Ostatnie dni były dla nas wyjątkowo ciężkie. Lorka miała zrobione u naszego weta rtg i jeszcze raz usg. Obraz nie był jednoznaczny, ale na krezce jelitowej było widoczne "coś", co z dużym prawdopodobieństwem wskazywało na przerzuty. Wzmocniliśmy ją przez kilka dni zastrzykami i wspólnie z weterynarzem podjęliśmy decyzję o laparotomii zwiadowczej. Świadomość, że podczas zabiegu może zadzwonić telefon z kliniki z pytaniem, czy wybudzać czy nie, bo stan jest tragiczny... Na szczęście telefon zadzwonił, ale z informacją, że guz wraz ze śledzioną został pomyślnie wycięty, a Lorka powoli się wybudza

Niestety guzy u psów na śledzionie w ok. 90% są złośliwe, a przeżywalność po takim zabiegu wynosi średnio 6 miesięcy. Lorka żyje z wyrokiem, ale trzeba cieszyć się każdym dniem. Wiemy, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe.
Lorka po przywiezieniu do domu w szykownym pooperacyjnym kubraczku (rozwiązanie o niebo lepsze niż plastikowy kołnierz):
A tu już dzisiaj w drodze z kliniki z wizyty kontrolnej - zupełnie inny pies (ta delikatna dzikość w oczach oznacza zdezorientowanie, bo jej Pani wyskoczyła na chwilę do sklepu

)
W ramach udobruchania Moderatorów, że Lora zajęła tyle miejsca w wątku ogrodowym

ale jak tu nie wspominać o takim
ładnym kwiatku lub jak ktoś woli
niezłym ziółku?

A przede wszystkim dla Was - za budujące posty
Odrobina wczorajszego ogrodu
(lub jak kto woli "odgrzewane kotlety"
)
Terminatorka wśród niskich chryzantem - Purple:
Drugie
ziółko z racji swojego wieku i dużo krótszej niż zwykle sierści, ostatnio trochę w ogrodzie marzło. Od dłuższego czasu myślałam o jakimś psim ubranku dla niego, ale na zakup online jakoś nie mogę się zdecydować - mimo dokładnego obmierzenia mam wrażenie, że ten będzie za krótki, tamten za ciasny.. Wstąpiłam więc do dziecięcego komisu - chłopięca bluza za dosłownie parę groszy pasuje jak ulał, a jak grzeje

Oczywiście na spacerach nie
wydziwiamy, nie ma potrzeby, gdy Liczi jest w ciągłym ruchu:
Mazowsze - w ogrodzie od wiosny. Całkowicie pożarty przez uwiąd, ale odbił. Na pierwsze kwitnienie wybrał sobie listopad. Dziś kwiat już prawie się rozwinął
Las za ogrodem coraz bardziej jesienny:
I na koniec skromna, dwukwiatowa Pashminka
Ściskam Was mocno!
