Z tymi mammillariami to jest tak, że jak już miałam podejmować decyzję raczej o rezygnacji z nich, to w tym roku ruszyły z kopyta i pokazały na co je stać, bym z powrotem je polubiła. I dopięły swego

, więc w Chrudimiu dokupiłam im 3 koleżanki M. herrerae v. albiflora , M. longimama i M. duwei.
Do tego dobrze zniosły ostatnie niskie temperatury (nie zabrałam ich do domu, a było nawet -2 stopnie). Tym bardziej zasługują na uznanie.
Do domu zabrałam tylko te, które były na balkonie sąsiadki, ale to dlatego, że w razie deszczu mogłyby dostać niepotrzebnej wody.
Te dwie już spore kulki (nie wiem jak się nazywają) kwitły na różowo wiosną i wczesnym latem. Ale teraz widać na powiększeniu, że ta z lewej strony pokazuje nowe pączuszki:
Także zabrana do domu M. celsiana choć kwitła latem, to teraz jeszcze chętniej pokazuje na co ją stać:
Ale tym co zostały za oknami nie straszne są chłody.
Ta kulka nie wiem jak się nazywa, ale ona co roku zaczyna kwitnienia we wrześniu:
A tak przygotowuje się do kwitnienia na chłodzie Mammillaria spinosissima v. monospina:
Latem miała jak i w poprzednim roku tylko kilka pojedynczych kwiatków, a wianuszek to ona produkuje na przełomie listopada i grudnia. Na razie stoi w chłodzie i mam nadzieję, że te małe pączuszki się nie przeziębią. A tak w ogóle to w ostatnim roku bardzo wypiękniała - kupiłam ją jako 2cm kuleczkę 6 lat temu, a teraz to ma 18cm wzrostu i 9cm średnicy, no i przepiękne białe ciernie.
Ale najbardziej ten sezon posłużył urodzie M. gracilis cv 'Arizona Snowcap' - pięknie podrosła, jest śnieżnobiała i dorodna. Może wreszcie w tym roku doczekam jej kwitnienia.
Mam ją od lipca 2008 roku i było wiele takich sezonów, gdy nie przyrosła ani o mm, a do tego marniała, szarzała, a teraz jest pewnie "w kwiecie wieku", no może nie wieku, ale na pewno urody.
Więc jak w takim stanie kwitnień i pąków można spakować takie bractwo do ciemnych pudełek?
