Witam Was jesiennie i niedzielnie
Michale, dziękuję, że łączysz się ze mną w bólu po drzewach

juz trochę to przebolałam, chociaż nie do końca jeszcze...na razie myślimy, że trzeba by rzeczywiście zamówić geodetę, bo coś mam w ogóle podejrzenie, że nasza granica znajduje się spory kawałek na polu tegoż sąsiada...tak sądzimy po umieszczeniu dziękuję kanalizacyjnej; nie chcieliśmy tej sprawy ruszać, ale w tej sytuacji

Być może w przyszłym roku zdecydujemy się zmienić ogrodzenie - przynajmniej z tej strony - więc to będzie okazja dokonania pomiarów, bo też nie chcemy specjalnie w demonstracyjny sposób robić tego teraz.
Krysiu - współczuję zniknięcia kotka; piszesz że bezpowrotnie, więc rozumiem, że dawno już go nie ma? Ale kot do domu prędzej czy później powinien wrócić...jeśli wszystko z nim w porządku.
A co do strategii postępowania z sąsiadem, wiesz - na to nie ma mądrego

no milczymy, owszem - ale nie mam pewności, czy to dobrze...
Małgosiu, jaka szkoda, że mieszkasz tak daleko - kamieni u mnie dostatek. Ja też mam niektóre rabaty obramowane kamieniami, ale przyznam, ze nie lubię tego ze względu na późniejszą trudną konserwację - trawa między nimi przerasta, konieczne jest wyrywanie, a poza tym bardzo trudno jest kosić; muszę wycinać nożycami.
Beatko witaj!

Liczyłam na to, że zajrzysz i bardzo się cieszę

Mój ogród jest rzeczywiście duży; dojrzały w sumie też (tak jak ja), chociaż w moich rękach dopiero od 5 lat...ojej...to już 5 lat
Niebo się przeciera, jest nadzieja na słońce

a ja się powoli mobilizuję do wyjścia do ogrodu. Wczoraj zdążyłam wykosić trawę z najbardziej reprezentacyjnych przeddomowych miejsc

potem mieliśmy gości, a wieczorem jeszcze wysadziłam dwie róże z doniczek na świeżo przygotowane miejscówki. Na dzisiaj nie planuję jakichś poważnych prac - przecież to niedziela - ale być może w końcu posadzę cebulki, a jest tego sporo

bo nie tylko te, które dokupiłam, ale również wykopane z ziemi w związku z reorganizacją rabat...będzie trochę zabawy.