Dobry wieczór! Letni wieczór!
Dziś będzie dużo o różach. Niby dobrze jest, kwitną, mają dużo świeżych pąków, przesadzone - przyjęły się. Ale szaleją na nich (głównie historycznych) całe chmary przędziorków i skoczków, a po nocach łazi ktoś i brudnymi łapami dotyka ich i zostawia na listkach czarne plamy
.
Dziś uwolniłam z okowów korzeni tui kolejną różę, zostały mi jeszcze dwie...
To nic, że trzeba się przy nich nachodzić, natrudzić, namartwić, wyżywić i leczyć, ale jak zakwitną - wszystko okazuje się nieważne.
Witaj, dawno niewidziana
Ewo!
E tam, foteliki wygrzane słonkiem, cieplutkie

.
Tojad nie taki stary, mam go drugi sezon, w tym trochę ucierpiał z powodu suszy, dolne listki ma żółte. Ale bardzo go lubię za późne kwitnienie i granatowy kolor

. To tojad Fischera.
Ambrowce i klony przepięknie "płoną", ale to za duże drzewa do mojego małego ogrodu. Muszą mi wystarczyć trzmieliny... No, chyba żebym wywaliła paskudny orzech włoski, to może ambrowiec by się zmieścił, tylko jak to zrobić...
Ale miały być róże, więc -
Artemis, róża niezawodna, lubiana i popularna.
PS.
Alexandra of Kent to faktycznie jedna z najpiękniejszych róż, zresztą, która z nich piękna nie jest...
Marysiu! Gdzież bym ja mogła Twoją szanowną posadzić na zimnym krzesełku, zobacz, kto Ci je wygrzał

.
Zawciągowiec jest cenną rośliną, jak każda, która o tej porze kwitnie. Ma tylko jeden feler - bardzo się rozłazi...
Już mnie trochę znasz i wiesz, że mam dwa fioły: na punkcie poprawności językowej i porządku na rabatach

.
Dla Ciebie też różyczka,
Aprikola . Urocza, prawda?
Justi, grzeczna dziewczynka, ocaliłaś 6 różyczek

. Dobrze, że są jeszcze miłośniczki róż, bo z kim by o nich gadać? Choć faktycznie, poziom gadulstwa na FO jakby trochę zmalał, ale to przecież od nas zależy..., więc gadajmy.
A Twoje różyczki na pewno poczuły się opuszczone, ciekawe czemu ich tak długo nie widziałaś...
Musiało to być coś ważnego

. Ale jednak zaczekały na Ciebie, choć bez szału...
O widzisz, gołe nóżki zawsze można jakąś spódniczką zasłonić. Trawki to dobry pomysł.
Tobie dedykuję najpiękniejszą różę,
Avalon. Jak ona kręci te swoje maślane falbanki

.
O ile pamiętam, żółtego nie lubisz?
Siadaj,
Annes, siadaj bez obawy, jest tak ciepło, że poduszki wydają się zbędne.
Trawy i hortensje? Tak, ale bez uszczerbku dla róż. Ja też dokupiłam w tym sezonie kilka trawek dla powiewnego klimatu. Hortensje z kolei są bardzo duże, trochę przytłaczają rabaty, dlatego nie można ich nasadzić zbyt wielu.
Trawy nad oczkiem to dobry pomysł. Myślę, że przez pomyłkę pytasz o te, które
się rozłażą pod ziemią. Ekspansywne trawy to zmora. Sama wrobiłam się w miskant cukrowy ( nic wtedy o nim nie wiedziałam)! O to, jak się go pozbyć będą się już martwić moi spadkobiercy, bo ja nie wiem

.
Teraz poluję na delikatne, powiewne trawki, trzymające się jednej kępki. Moje ulubione to rozplenica japońska,
stipa brachytricha, molinia, proso rózgowate i niewielkie miskanty. No i trawki niskie oraz turzyce.
Ja od dawna robię zakupy w niezawodnej, rzetelnej Szkółce Roślin Bergenia, której oferta jest niezwykle bogata, rośliny ładne a ceny niewygórowane.
A różyczka dla Ciebie, to
Rhapsody in Blue, moja nomen omen jagodowa.
Ech,
Edulkotku, widzisz, jakie potrafimy być niestałe w miłości

.
Dobrze, że my się trzymamy i nasze pieszczoszki nie są zagrożone eksmisją... Bo mody przychodzą i odchodzą. A poza tym, ponad sto róż udało mi się w ogrodzie nieźle ulokować, ale już stu hortensji sobie nie wyobrażam. Są zbyt zwaliste i zbyt do siebie podobne. A i z kolorami nieraz zawodzą, a róże nie. Z kolei te nowe odmiany jeżówek są drogie i nietrwałe, czego nie lubię.
Szkoda, że tak daleko mieszkasz, bo
Rosołek mógłby być Twój

.
Zamachu na Princessę nie wykonuj

. Zauważyłaś, że księżniczki są ładniejsze od królowych?
A jaka śliczna jest
Garden of Roses
Witaj,
Alicjo, faktycznie, niektóre róże zdołasz zobaczyć w pełnej krasie.
O kalafiory się nie martw. Już dawno należało im się odmłodzenie, bo zaczęły włazić nawet na ścieżkę

. Ale przed mocarnymi korzeniami muszę Cię ostrzec. Trzeba ich pilnować, żeby potem nie było potrzeby użycia ciężkiego sprzętu

.
Do jutra. A na razie piękna
Princessa z hrabstwa Kent.
Racja,
Sweety, koegzystencja roślin jest możliwa, tym lepsza im większy ogród.
Ale i tak wszystkiego mieć nie można... A ja nawet nie chcę mieć niektórych roślin. Jak się domyślasz, na przykład czerwonych

.
Ale żeby tak szybko zdradzać jedną roślinną miłość dla innej

.
Moje zdjęcia Twoim nie dorównają, ale może spodoba Ci się
Graham Thomas jako taki.
To jego ostatnie kwiatki w tym sezonie, ale jakie świetliste...
Cichemu miasteczku też się coś ode mnie należy.
Proponuję szeptaną rozmowę róż...o niestałości uczuć
.
Do następnego razu i miłego letniego weekendu - Jagi