
Mam już dość niesolidnych robotników, pogody w kratkę...w każdym razie końca robót nie widać.
Co prawda położone są już obrzeża, ale ekipa wycofała się z rozsypania żwiru (nie myśleli, że tyle czasu zajmie im kładzenie obrzeży),
bo gonią ich terminy
Poza tym wynajęłam fachowca, aby solidnie przyciął moje ogromne żywopłoty (gałązki sypią się na prawo i lewo),
więc jednym słowem mam w ogrodzie "bajzel na kółkach".
Przy zdrowych zmysłach trzyma mnie jedynie nadzieja, że kiedyś będzie cudnie
Dawniej miałam drewniane rollery, ale wszystkie zgniły tuż przy ziemi. Ciekawe kto teraz to powyciąga
Całe szczęście, że jak na razie obyło się bez strat w roślinach, więc oprócz mojego marudzenia dostaniecie porcję aktualnie kwitnących roślin.
Przysięgam, że ta lilia nie miała być różowa, bo przecież nie posadziłabym jej w tym miejscu.
Odkryłam u siebie pomarańczową jeżówkę. Sama raczej nie wysiała się
Te lilie mają "właściwy" kolor, tzn. taki, jaki kupiłam.
Pysznogłówka nadal czeka na tarasie, aż znajdę jej miejsce na grządce.
Całe szczęście, że nie jest sama, bo byłoby jej smutno
A to już chyba jakaś pomyłka

Przecież one kwitną znacznie później.
Jak nie zwariuję, to odezwę się niebawem
