dorotka350 pisze:Gabi, zdradzisz jakie różyczki upatrzyłaś sobie na zamówienie jesienne? Ja jesienią zamawiałam tylko raz. Nie bardzo mam wtedy czas, więc wolę kupować wiosną

Dorotko, chciałabym przede wszystkim Lavender Ice, ale nie wiem gdzie ją kupić.
Potrzebuję też jedną pnącą, trzy parkowe i parę rabatówek.
Nie wiem jeszcze dokładnie co kupię, ale na pewno wśród nich będzie Maria Theresia i chyba jeszcze jedna Hansestadt Rostock... ale dalej szperam, podpytuję i notuję...
Margo2 pisze:Ja też czekam na listę rózyczek
Może i ja coś zgapię?
Pierwszy raz słyszę, żeby ślimaki wyjadały jeżówki
U mnie siedzą najczęściej na hostach.
Gosiu, jak dojdę do pełnej listy to napiszę... na razie tylko tyle co wyżej.
Moje ślimaki robią spustoszenie w jeżówkach... szczególnie upodobały sobie Cranberry Cupcake... jest dosłownie zmaltretowana... nawet do kwiatów się dobierają, bydlaki jedne...
alana pisze:U Ciebie
Gabi jak zawsze piękne i soczyste widoki

Śliczne komponują się lilie z szałwią, choruję zawsze na tą szałwię, bo u mnie nie chce rosnąć ;) Taka ludzka przekorność, że chcemy to co nie dla nas ;)
W tym roku poważnie zastanawiam się nad kupnem kilu tych nowych jeżówek, ale piszesz, że źle zimują. Nawet nie wiedziałam, że są z nimi takie problemy. Uwielbiam widok pszczół i motyli buszujących po tych tradycyjnych jeżówkach, czy do nowszych odmian też chętnie przylatują (czy za bardzo je zmodyfikowali)?
Alutka, no wreszcie jesteś...
Jeśli Ci chodzi o zdjęcie lilii z ... szałwią jak napisałaś... niestety to nie szałwia... to jakiś Akant... niestety dokładnej nazwy nie pamiętam.
To ogromna i bardzo wytrzymała roślina..ale ma jeden minus... a właściwie dwa... gdy się ją przesadza, bądź wykopuje, potrafi się odrodzić i trudno ją wytępić... wtedy idzie w ruch Roundup... trzeba kilkakrotnie smarować.
A drugi minus to to, że kwiatostany są strasznie kłujące... niczym oset... i znowu czeka mnie walka z odrostami, bo go przesadziłam...
Do tych "nowoczesnych" jeżówek rzeczywiście motyle się tak nie garną, szczególnie do tych z "czuprynkami"... bardziej lubią te zwykłe.
A jeśli chodzi o zimowanie, to trzeba wypróbować... mnie tej zimy nie przetrwało parę, a nie była zbyt ostra... ale może to inna przyczyna ?...
wiosną wyraźnie widziałam nowe oczka, a potem nic... po prostu zniknęły...
Zastanawiam się czy nie posadzić ich do doniczek i zadołować w tunelu foliowym... miałam tak w tym roku i te przezimowały świetnie.
Witam nowego gościa w moich progach..
Chciejstwa... hm... ja też ich mam co niemiara, ale staram się kupować to co wiem że będzie rosło... jeśli coś mi zginie, to drugi raz raczej nie kupuję tej rośliny.
Miałam piękny Eomecon, ale dwa lata temu nie przetrzymał zimy... już go nie kupię choć to ładna roślina....
Mogłabym jeszcze powspominać niektóre rośliny które miałam, a których już nie będę mieć.
A róże... cóż... przed zakupem którejkolwiek, czytam czy są odporne i czy w miarę dobre zimują... no i wybieram te odporne na choroby, choć i tym zdarza się mieć listek z czarną plamistością, czy mączniakiem.
Zazwyczaj po oberwaniu takich liści jest względny spokój.... ale opryski też robię.
Wcześnie wiosną robię oprysk Miedzianem, albo Sylitem, a potem raczej nie potrzeba jeśli rok jest dobry...
No i usuwam z ogrodu te róże - stare róże - które są wrażliwe na czarną plamistość... zostały mi jeszcze dwie do wyrzucenia.
Pytasz czy dużo nawożę... raczej nie przesadzam z nawozami... jeśli mam dużo kompostu to jesienią wysypuję na rabaty, a jeśli nie, to wiosną na wszystkie rabaty stosuję Azofoskę... pod róże kompost jesienią na kopczyki obowiązkowo, a wiosną kupuję specjalny nawóz do róż, który działa sto dni... i to wszystko.
Czasem jakaś gnojówka z pokrzyw, skrzypu, albo czosnku...
Alinko, zapraszam ponownie
kogra pisze:Gabi czy ta hortensja co pokazałaś przy odpowiedzi do Jadzi, to ta na pniu ?
Pamiętam, że miałaś taką olbrzymkę, którą podziwiałam u Ciebie kiedyś.
Ale dałaś mi zadanie, liczę, liczę i nie mogę się doliczyć.......

Oj Grażynko... tej hortensji już nie mam... dałam ją sąsiadce...
To są hortensje prowadzone normalnie jak krzewy... choć nie powiem... korci mnie znowu poprowadzenie na "kiju"... ale musiałabym zacząć od podstaw.
Mówisz że dałam Ci zadanie... ale widzę że mniej więcej ustaliłaś ile masz liliowców... ja mam zaledwie połowę Twoich kwitnących...
